Blogerzy to my! Cz.2 Facebook wie o Tobie wszystko? Uważaj komu to „wszystko” udostępniasz.


Blogerzy to my!


14 sierpnia 2013, 09:20 | 18 komentarzy | 22 203

Manifest nieodkrytej polskiej blogosfery już był. Czas na „coming-out”. Znacie Kasię Lipińską, Piotrka Milewskiego, Maćka Jonka, Annę Dowejko-Kuklińską i jej biszkoptowego labradora Eosa, Natalię Świt, Angelikę Borucką czy Andrzeja Kidaja? Jeśli nie to czas abyście poznali.

Jeśli nie wiesz o co chodzi, warto żebyś zapoznał się z artykułem
„Ciągle te same gęby” czyli słów kilka o polskiej blogosferze.

Dyskusje nad manifestem

Po zapowiedzi tego artykułu w sieci pojawiła się rozmowy pomiędzy moim znajomym, pracującym długie lata w agencji interaktywnej, a drugim znajomym, obserwatorem blogosfery i mną, autorem manifestu. Przypuszczam, że doszło między nami do nieporozumienia. Kolega z agencji myślał z początku, że chodzi o to, aby z nie znanych praktycznie nikomu blogerów zrobić celebrytów. Osiągnąć to mielibyśmy sztucznie pompując ich popularność. Według niego „kontrakty reklamowe to skutek a nie przyczyna popularności”.

To ostatnie to prawda, jednak nie takie było założenie manifestu. Wielu blogerom, którzy się do mnie zgłosili nie zależy na rozgłosie, daleko im do bycia ceWEBrytami. Nie chodzi o znalezienie drogi na skróty, ale o połączenie sił. Jasne że nasze blogi nie są takie wymuskane jak blogi czołówki polskiej blogosfery. Nie mamy tylu unikalnych odwiedzin, takiej ilości komentarzy jak może byśmy chcieli. Nasza siła jest w czym innym.

Jestem przekonany, że konsolidacja „małych” blogerów dobrze wpłynie na całą blogosferę, podniesie jej jakość i będzie alternatywą reklamową dla agencji. Blogerzy „z billboardów” na tym nie stracą. W blogosferze jest też miejsce dla nas. Zasięg jednego z czołowych blogów można osiągnąć łącząc wysiłki reklamowe kilkunastu blogerów. Ponadto realizacja projektu reklamowego przez kilkunastu (czy kilkudziesięciu!) blogerów robi większe wrażenie, aniżeli jeden artykuł sponsorowany podejmowany przez „gwiazdę internetu”, która dziś świeci, a jutro może zniknąć z nieboskłonu.

Blogerzy, których musicie poznać

Kasia Lipińska (dla niewtajemniczonych dodam, że zbieżność nazwiska nie jest przypadkowa) od listopada zeszłego roku prowadzi bloga 280dni.com. 280 bo tyle dni trwa ciąża. Jej blog jest wyjątkowy dlatego, że jako położna opisuje miesiąc po miesiącu życie „ciężarówki” – na własnym przykładzie. Wpisy są lekkie, ale prawie każdy zawiera cenną (dobrze podaną!) wiedzę teoretyczną. Gdyby nie Jej blog, do dziś myślałbym, że „linea nigra” to dopływ trzeciej pod względem wielkości rzeki w Afryce. Oprócz wiedzy z zakresu położnictwa i przebiegu ciąży dzieli się również swoimi zainteresowaniami co jest dodatkową wartością jej bloga.

Po urodzeniu naszego syna Kasia przestała pisać, ale mam nadzieję że do tego wróci. W końcu czekają nie tylko znajomi, ale też liczne grono ciężarnych i młodych mam z pewnego forum dyskusyjnego (pozdrowienia!), którego nie czas i miejsce teraz reklamować.

Piotr Milewski na swoim blogu pisze o realizacji marzeń i rozwoju. Muszę przyznać, że pozastrefekomfortu.pl to jeden z niewielu blogerów, którzy potrafią zaskoczyć. Już nie raz otwierałem szeroko oczy czytając jakie zwariowane pomysły ma Piotrek i jak je skrupulatnie realizuje. To dzięki niemu dowiedziałem się o restauracji Co To To Je i łapałem się za głowę czytając jak zajada się owadami. Z zainteresowaniem czytałem o jego skoku na bungee oraz o specjalnym tańcu w 6 europejskich stolicach. Piotrek jeśli do czegoś dąży to opinie innych, które miałyby ograniczać jego pomysł, bierze pod uwagę na samym końcu. Za to go cenię i uważam, że nie sposób inaczej „zarazić” się tym podejściem jak poprzez zajrzenie na stronę.

Maciej Jonek jest postacią nietuzinkową. Osobiście się nie znamy ale próbowałem go rozgryźć przeglądając Jego blog dajpanspokoj.pl. Nie da się! O sobie pisze: „Redaktor Muzyczny, piszę o muzyce bo lubię, a Ty internauto, który trafiłeś na mojego bloga jesteś dla mnie Superbohaterem”. Przyznacie, że oryginalna postać. Jeśli lubicie blog jestkultura.pl to Maciej nie da Wam spokoju, będziecie musieli go odwiedzać. Inspiracje widać nawet w nazwach niektórych zakładek :)

Maciek stworzył w sieci przyjazne miejsce gdzie naprawdę każdy się dobrze poczuje. Nawet jeśli muzyka jest dla Ciebie tylko sympatycznym dodatkiem, to mimo to gorąco zachęcam Cię do odwiedzin bloga Maćka.

Anna Dowejko-Kuklińska na co dzień zajmuje się z mężem Łukaszem fotografią ślubną, rodzinną ale także biznesową. Po godzinach prowadzi zapiski z życia biszkoptowego labradora Eosa – eoslabek.wordpress.com. Blog zaczynała pisać eksperymentalnie, równolegle z drugim projektem. Okazało się, że chwytliwa żartobliwa formuła bloga pisanego z punktu widzenia czworonoga sprawdziła się bardziej. Jak wejdziecie na jej stronę szybko zorientujecie się, że Eos prowadzi ciekawe życie: był w Wietnamie, poznał Justina Biebera i wie co to „facepalm”. Przynajmniej tak sobie to w swoim rozumku układa. Ciekawy projekt, ciekaw jestem Aniu kiedy Eos znowu coś napisze.

Magdalena Sędkiewicz albo inaczej Natalia Świt to bardzo pracowita blogerka. Bloguje na nataliaswit.pl pod własną domeną od niedawna, a już ma na swojej witrynie ponad 500 wpisów (część przeniesiona z poprzedniego bloga). Autorka książki „Szukając Boga” – wywiadu z o. Leonem Knabitem OSB, dziennikarka w Radiu Wnet. Zakochana w dziełach Tishnera. Patrzy na rzeczywistość i świat jako na Boże dzieło. Jej zdaniem po ponurej, ciemnej nocy zawsze przychodzi świt.  Świt trzeba witać przy herbacie. Na własnym przykładzie walki z chorobą pokazuje, że sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. Magdalena jest bardzo zdeterminowana. Aktualnie za cel postawiła sobie wydanie komentarza do Reguły św. Benedykta. Jeśli możecie, pomóżcie w realizacji tego dzieła.

Angelika Borucka prowadzi bloga yzoja.pl. Już po pierwszych wpisach możemy zorientować się kto jest jej przyjacielem, a kto wrogiem. Okazuje się że jest gorącą zwolenniczką Blipa, lubi mieć porządek na biurku (i w telefonie), a marzy o Samsungu Galaxy S3. Nałogowo pochłania książki Johna Bellairsa i Sary Shepard. Wkurza ją DPD i pozyskiwanie funduszy na własną działalność. Obiecała, że przy okazji tego wpisu zacznie więcej pisać i zmieni wygląd swojego bloga. Gdyby nie dotrzymała słowa, nie zapomnijcie jej o tym przypomnieć.

Andrzej Kidaj to człowiek wszechstronnie uzdolniony, a zarazem skromny. Pokażcie mi drugiego takiego człowieka, który samodzielnie prowadzi własne studio graficzne (zajmuje się przy tym identyfikacją wizualną, poligrafią, webdesignem, grafiką 2D i 3D oraz wykonywaniem ilustracji), w wolnych chwilach prowadzi bloga blog.ad3.eu, projektuje ilustracje na koszulki, rysuje komiksy i jeszcze gdyby tego było mało pisze artykuły do polskiego wydania Computer Arts. Na swoim blogu porusza tematy czysto techniczne, ale też znajdziecie tam teksty dotyczące prowadzenia własnej działalności, artykuły na luzie i konkursy.

#NieTeSameGęby

Masz bloga i chcesz dołączyć do naszego grona? Napisz do mnie, przedstaw się, podaj adres swojej strony. Jeśli piszesz regularnie i potrafisz innych zarazić swoim optymizmem albo zainteresowaniami – odezwij się koniecznie! Mam nadzieję że dzięki waszym zgłoszeniom powstanie druga (i kolejne) części tego wpisu. Bo my, blogerzy, musimy się trzymać razem!

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: