Jawbone UP24 – recenzja inteligentnej opaski Społeczeństwo obserwatorów


„Elementarz katolika”, nowa książka Sławomira Zatwardnickiego, recenzja + konkurs


06 sierpnia 2015, 16:01 | 10 komentarzy | 22 176

Chcesz pogłębić swoją wiedzę na temat prawd wiary zawartych w Credo i przy okazji dowiedzieć się czy Trójca Święta jest jak jajko, z czym się kojarzy Niepokalane Poczęcie przeciętnemu zjadaczowi chleba eucharystycznego i co ma wspólnego Edyta Górniak z Conchitą Wurst? Jeśli nie to nie czytaj tej książki.

„Elementarz katolika” to książka, która w sposób pogłębiony podejmuje tematy fundamentalnych prawd wiary zawartych w Credo. Można byłoby się zastanawiać czemu poruszać temat wyznania wiary skoro katolicy, którzy uczęszczają co niedzielę do Kościoła znają tą formułę na pamięć. Co więcej – potrafią nie tylko ją wyrecytować z kapłanem gdy przyjdzie na to czas, ale także na jej podstawie przyznać się do wiary podczas rozmów w pracy czy szkole. Cóż, nie do końca tak jest. Wiarę w Boga deklaruje zdecydowana większość, jednak im zadajemy bardziej szczegółowe pytania o prawdy wiary tym w większą konsternację wpadamy. To świadczy tylko o tym, że książka która jest pogłębionym kompendium wiedzy katechizmowej jest potrzebna, aby móc zaintonować w swojej parafii z pełną świadomością pieśń „Ja wiem, w kogo ja wierzę”.

Prawdy wiary złapane w garść przeciekają przez palce

Każdy z nas słyszał od katechety czy księdza na religii porównanie Trójcy Świętej do trzylistnej koniczyny (która ma trzy listki ale jest to jedna roślina), wody i trzech stanów skupienia albo do wspomnianego wyżej jajka (które składa się przecież z żółtka, białka i skorupki). Ludzkie wysiłki polegające na wykorzystaniu ziemskich rzekomych analogii mówiących coś o Trójjedynym Bogu muszą rozśmieszać nie tylko teologów ale też i samego Pana Boga. Tego typu porównania mają nam coś powiedzieć o Bogu, ale „zamykanie” Trójcy Świętej w jajku to już pewne nieporozumienie. Autor usiłuje wyłapać tego typu uproszczenia i sprawnie z nimi polemizuje.

Mocno temat uprościłem, bo najczęściej tego typu przekaz kierowany jest często do dzieci, które potrzebują porównania aby chociaż w pewnym stopniu zrozumieć. Problem pojawia się wtedy, kiedy brakuje pogłębionej refleksji i tego typu porównaniami posługują się dorośli.

Podobnie jeśli próbujemy znaleźć jedną definicję tego czym jest Kościół. Oazowicz bez zająknięcia obudzony w nocy wyrecytuje „Kościół to wspólnota pielgrzymującego Ludu Bożego”, zwolennik Ruchów i stowarzyszeń będzie w nim widział „wspólnotę wspólnot”, a charyzmatyk będzie mówił „o Ciele które składa się z wielu członków” aby za chwilę przejść do darów Ducha Świętego i na jednym oddechu wyliczyć: „dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków”. Pismo Święte pokazuje kilka obrazów, które pomagają zrozumieć istotę Kościoła, jednak tak jak przy próbie opisania Boga, nie da się wskazać jednej słusznej definicji, co zauważa autor wspominając swoje egzaminy na studiach teologicznych.

Kościół jest tajemnicą. Jeśli ktoś sądzi, że poznał rzeczywistość Kościoła, to najprawdopodobniej uważa również że udało mu się złapać Pana Boga za nogi, a w rzeczywistości złapał swoje o Nim wyobrażenie. Prawda uchwycona w garść zaczyna przeciekać przez palce. Nic dziwnego, przecież Bóg nie jest przedmiotem obserwacji człowieka, ale podmiotem. Co więcej, Bóg w swojej autonomii może się schować przed człowiekiem. Wtedy zamiast mieć Go w garści, mamy figę z makiem.

Przeczytałem! Ruszam walczyć z niedojrzałą wiarą maluczkich

Czytając książkę Sławomira Zatwardnickiego odniosłem wrażenie, jakoby często powtarzanie przez autora zarzuty wobec dorosłych katolików, którzy usiłują wyznając swoją wiarę zmieścić się w za ciasny garniturek komunijny mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Obawa jakoby czytelnicy bez chwili pomyślunku mogli pójść do swoich bliskich i zacząć im wykładać twardą teologię katolicką tłumacząc w jak wielkim błędzie dotychczas byli wydawała mi się całkiem realna do czasu, aż dotarłem do poniższego fragmentu:

Jest prawdą objawioną, której niełatwa do wyjawienia treść siłą rzeczy bywała przedstawiona w sposób, który jeśli dziś „może wywołać wzruszenie, to chyba wzruszenie ramion” (Antoni Słonimski), włącznie z dziecięcymi, bo nawet maluchy nie dadzą się nabrać – i słusznie! – na Szeol skrywający się pod ziemią. Wolno zatem oczyszczać misteryjne wydarzenie „zstąpienia do piekieł” z dziecięcych wyobrażeń, ale nie można razem z kąpielą wylać dziecka.

Uff. Nawet nie wiecie jak dużą ulgę odczułem czytając to zdanie. Czyli jednak wiarę lepiej przekazywać z cierpliwością i delikatnością (choć niewykluczone, że czasami trzeba walnąć pięścią w stół). Nie ma co w prostego katolika karmiącego się Ciałem Pańskim wmuszać teologicznego słownictwa i tłumaczyć mu czym jest transsubstancjacja i jakie warunki muszą zostać spełnione aby chleb przemienił się w Ciało, a wino w Krew Pana Jezusa. Jemu to nie potrzebne do przeżywania wiary.

Przewidywalność i pierwiastek językowego szaleństwa

Gdybym dostał do przeczytania kilka stron maszynopisu dopiero co przygotowywanego „Elementarza” to przypuszczam, że bez trudu odgadłbym kim jest autor. Charakterystyczny dla jego książek sposób barwnego przedstawiania rzeczywistości Bożej i jednoczesna zabawa formą sprawiają, że książki wychodzące spod jego pióra są jedyne w swoim rodzaju. Jedno jest pewne – czytając publikacje Sławomira Zatwardnickiego kilka razy będziemy blisko bandy, ale nigdy poza nią. Jeśli chodzi o doktrynę to autor pilnuje aby wszystko, co pisze było zgodne z nauczaniem Kościoła. W kwestiach pobocznych pozwala sobie na odrobinę swobody. Wzbudza to skrajne emocje i trzeba przyznać otwarcie, że nie można przejść obok tych książek obojętnie. Osobiście jestem zwolennikiem mówienia o Panu Bogu po ludzku, dlatego ten szczególny styl przypadł mi do gustu. Pozwólcie, że zakończę cytatem ornitologicznym, który oprócz niecodziennego zjawiska opisuje również przeżywanie przez Syna Bożego tajemnicy Wcielenia „po ludzku”:

A przecież jeśli wcielił się Syn Boży, to można za ks. Grzegorzem Strzelczykiem powiedzieć, „że na człowieczeństwo Jezusa została przetłumaczona nie tyle «boskość» jako taka, ile właśnie owo specyficzne odniesienie Syna do Ojca”, które od Wcielenia Syn Boży przeżywał nie tylko „po Bosku”, ale i „po ludzku”. Nie tylko że nie ożywiał ptaszków (opowiadają o tym apokryfy Nowego Testamentu), ale nie jest prawdopodobne, że któryś z nich mógł nawet na niego „naptać”, zwłaszcza jeśli Syn swoją relację z Ojcem pielęgnował w świątyni, gdzie, jak powiada psalmista, „nawet wróbel dom sobie znajduje i jaskółka gniazdo, gdzie złoży swe pisklęta” (Ps 84, 4). Przy okazji warto zauważyć, że jeśli ewangeliści przerywają milczenie o latach ukrytych Jezusa, by ukazać odnalezienie Dwunastoletniego w światyni, to po to, aby czytelnik dostrzegł w tym wydarzeniu tajemnicę całkowitego poświęcenia się Syna Ojcu oraz swojemu posłaniu (por. Łk 2, 49).

Chcesz sprawdzić czy ta książka jest dla Ciebie?

Sprawdź jak dobrze znasz znaczenie poszczególnych części wyznania wiary i w ten sposób oceń czy książka jest dla Ciebie. Poniżej znajdziesz 10 krótkich pytań. Odpowiedzi są trzy z czego jedna prawidłowa. Powodzenia!

PS
Nie zapomnij w komentarzu pochwalić się jaką pulę punktów zdobyłeś.

Konkurs

Aby wziąć udział w konkursie należy odpowiedzieć na proste pytanie:

„Wyznanie wiary (Credo) ma jeszcze jedną, dłuższą nazwę, pochodzącą od dwóch pierwszych soborów Kościoła Powszechnego. Jaka to nazwa?”

Poprawną odpowiedź wraz z adresem do wysyłki należy przesłać na adres konkurs@lipinski-kamil.pl. Konkurs kończy się w przyszły czwartek (13.08) o godz. 23:59. Wyniki ogłoszę na blogu w tym wpisie po 17 sierpnia.

konkurs

Do wygrania są trzy książki „Elementarz katolika”.

Wyniki konkursu

Ja już wiem, a Wy zaraz się dowiecie. Serdeczne dzięki za wszystkie wiadomości na maila konkursowego. Większość z nich była prawidłowa. Dłuższa nazwa wyznania wiary pochodzi od dwóch pierwszych soborów Kościoła Powszechnego. Sobór w Nicei i w Konstantynopolu ukształtowały obecną formułę wyznania wiary i dlatego Credo możemy nazywać Symbolem Nicejsko-Konstantynopolitańskim.

Książki wygrali:

  • Eryk z Radomia
  • Paulina z Łodzi
  • Damian z Biłgoraju

Gratulacje!

Książka jest również do kupienia w xlm.pl (ebook jest za niecałe 13 zł., miękka oprawa za 22 zł. także warto!).

Jeśli znalazłeś jakąś literówkę, daj mi o tym znać poprzez zaznaczenie tekstu i wciśnięcie kombinacji Ctrl+Enter.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: