Znacie moją słabość do dwóch kółek. Nie dziwi w tej sytuacji entuzjazm z jakim przyjąłem Europejską Rywalizację Rowerową. Żałuję, że w tej sytuacji entuzjazm nie przeniósł się na konkretne zachowania, jednak myślę że i bez mojej pomocy na tle innych europejskich miast wypadliśmy lepiej niż nieźle.
Sama idea Europejskiej Rywalizacji Rowerowej (European Cycling Challenge – ECC) jest genialna. Od 1 do 31 maja każdy mieszkaniec Warszawy, Łodzi i Gdyni mógł zmierzyć się z rowerzystą z Niemiec, Belgii czy Wielkiej Brytanii. Nawet nie trzeba było mieszkać w jednym z wymienionych miast, wystarczy że wyjeżdżało się rowerem z któregoś z powyższych miast, przejeżdżało przez nie albo stanowiło ono punkt docelowy podróży. W regulaminie zapisany był istotny punkt: „Liczą się podróże, w których rower może zastąpić inny środek transportu”. Akcja więc ma na celu rozpropagowanie roweru jako alternatywnego środka poruszania się.
Nie będę więcej pitolił. Zobaczcie jakie wyniki znalazłem na oficjalnej stronie ECC:
Dane potwierdzają się na profilu rywalizacji drużynowej na Endomondo.
Jak więc widzicie mamy powody do dumy. Nasze trzy miasta są w ścisłej czołówce rowerowych gigantów. Gdyby podobna rywalizacja była organizowana 2 lata temu, śmiem wątpić czy znaleźlibyśmy się w pierwszej trójce. Dzięki Veturilo nabraliśmy w Europie rozpędu i wygląda na to, że już nikt nas nie zatrzyma.
Przeczytaj też: