Program YT 7 powodów świadczących o tym, że Kominek się skończył – recenzja „Bloger i Social Media”


Kościół 2.0


18 marca 2015, 09:22 | 2 komentarze | 20 923

Kościół jest tam, gdzie jest człowiek. A ponieważ coraz częściej ludzi można spotkać w sieci, dlatego Kościół jest razem z nimi. Biblijni rybacy na prośbę Jezusa mieli ponownie zarzucić sieci. Współcześni ewangelizatorzy wykorzystują trochę inną sieć jako narzędzie do łowienia ludzi. Idzie im to całkiem nieźle.

Zainspirowany tekstem z 8 numeru kwartalnika Nowe Media postanowiłem się odnieść do tekstu autorstwa ks. dr hab. Józefa Klocha, rzecznika prasowego KEP oraz pani Moniki Marty Przybysz, specjalistki ds. PR, zarządzania kryzysowego, reklamy i marketingu medialnego. Nie jestem specjalistą w dziedzinie społecznościowego podejścia do Internetu ale przez ostatnie kilka lat zaprojektowałem kilkanaście stron internetowych parafii, a także fundacji i organizacji związanych z Kościołem i na podstawie zdobytych doświadczeń mogę powiedzieć jakie są oczekiwania wobec parafialnych witryn.

Love me Tinder, love me true

„Co słyszycie na ucho, krzyczcie głośno na dachach” (Mt 10, 27)
To jak, krzyczymy?

Ewangelista namawia do zdradzania powierzonych sekretów? Bynajmniej! Z kontekstu całego akapitu chodzi o odważne przyznawanie się do Chrystusa. Skoro więc mamy wychodzić na dachy w XXI wieku i mądrze ewangelizować to nie możemy pominąć narzędzi, za pośrednictwem których głos wykrzyczany na dachu może być usłyszany na drugim końcu kontynentu. Facebook, Twitter, blogi, YouTube, Google+, Instagram, SnapChat, Vine – wszędzie tam powinni być katolicy. Nawet Tinder, niepozorny serwis randkowy może być miejscem,  gdzie oprócz poznania drugiej osoby poznamy Boga.

Ćwierkają, kręcą wideo, modlą się przez Google Hangout

Internetowe rekolekcje to coś do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Najbardziej znanym e-kaznodzieją jest o. Adam Szustak, aczkolwiek warto znać też takie nazwiska jak ks. Michał Olszewski SCJ, ks. Andrzej Gołębiowski SDB. Każdy z większych zakonów prowadzi własny kanał wideo na YouTube gdzie publikuje nagrania z rekolekcji. Rozważania adwentowe czy wielkopostne na kolejne niedziele nagrywają też biskupi jak chociażby bp Marek Solarczyk albo bp Edward Dajczak. Nie pozostają w tyle rektorzy wydziałów teologicznych. Warto zaznaczyć, że są to zazwyczaj materiały wideo z odblokowanymi komentarzami także każdy może dać łapkę w dół albo napisać krytyczne słowo. Wymaga to pewnej odwagi ze strony publikujących tego typu treści, ale ta odwaga się opłaca.

Świeccy na YouTubie też mają coraz więcej do powiedzenia. Jeśli kojarzysz bloga Bóg, Honor & Rock’n’Roll to na pewno słyszałeś o Mateuszu Ochmanie i Łukaszu Adamskim. Za wyjątkiem programów takich jak „Bez Imprimatur” albo „Spam” znajdziecie na ich kanale m.in. Turniej biblijny wykorzystujący pewne standardowe funkcje YouTube do stworzenia interaktywnego quizu.

Znacie Natalię i Maćka Białobrzeskich? Oni też od pewnego czasu prowadzą swój kanał na YouTubie (od niedawna również blogi) gdzie podejmują tematy relacji małżeńskich. Czegoś podobnego w Polskim internecie chyba nie ma, dlatego koniecznie zerknijcie na Instrukcje współżycia.

Coraz większą aktywność przejawiają duchowni i świeccy na Twitterze. Chociaż zwięzła 140 znakowa forma mogłaby się wydawać niewystarczająca aby przy jej pomocy głosić Ewangelię, to duchowni świetnie się odnaleźli na mikroblogu i pokazują, że nie ma złego narzędzia do głoszenia Chrystusa. W okresie adwentu odbywały się na Twitterze rekolekcje „Nastaw sobie budzik”. Podobna inicjatywa z hashtagiem #BozeCialo była przygotowana przed uroczystością Bożego Ciała i miała na celu przypomnieć czym dla katolików jest Eucharystia.

Form obecności katolików w sieci jest bez liku i mógłbym długo je tutaj opisywać. Pozwólcie że wymienię chociaż część z nich: Pielgrzymowanie na Jasną Górę z portalem Opoka, FaceBóg, Modlitwa w drodze, Stacja7, Deon, Przeznaczeni, Pogotowie Duchowe – kapłani pod telefonem 24h na dobę, 7pierwszych.pl, akcje wychowaj księdza, adoptuj kleryka, wspólna modlitwa przez Hangout litanią do św. Józefa, inicjatywy croudfundingowe takie jak „Zrób 1 mały krok” albo „Kilometry dobra”, multimedia na wszystkich stronach większych zakonów, blogi duchownych i świeckich oraz bez liku stron internetowych o Bogu, Kościele, wierze. Mamy w czym wybierać. Propozycja jest bardzo bogata i warto to, co nas w szczególny sposób poruszy przekazywać dalej. Sami przecież wykorzystując chociażby Facebooka możemy zostać ewangelizatorami, którzy będą korzystać z tych wszystkich gotowych materiałów, które posiadamy w sieci.

Proboszcz na rusztowaniach

Zakony czują się zdecydowanie lepiej w internecie otwartym na społeczność i to widać gołym okiem. Parafie i struktury diecezjalne są mniej otwarte, chociaż i tu można dostrzec postępujące zmiany. Szukając przyczyn takiego stanu rzeczy i obserwując reakcje księży proboszczów na propozycje większego otwarcia stron parafialnych napotkałem się na tego typu obawy:

  • zbyt mało jest osób w parafii znających się na portalach Web 2.0, które chciałyby się zaangażować
  • obawa przed niezadowolonymi parafianami, którzy mogą wyrażać swoje zdanie na temat parafii i kapłanów w niej posługujących (dzwony z kościelnej wieży budzą codziennie rano, ksiądz nie chciał ochrzcić dziecka rodziców żyjących na kocią łapę itp.)
  • obawa przed niezdrowymi dyskusjami i wzajemną frustracją w komentarzach czy księdze gości na witrynie parafialnej
  • ryzyko większego aktywizmu w sieci i idące za tym zaniedbania codziennego duszpasterstwa w parafii

Intuicja podpowiada mi, że każda z tych obaw zawiera pewne ważne racje, których nie należy lekceważyć. Z drugiej strony patrząc na owocę tego otwarcia widzę, że warto spróbować zaufać ludziom, którzy są po drugiej stronie monitora i dopuścić ich do głosu. Włączenie komentarzy we wpisach i pokazywanie ich dopiero po akceptacji może być takim pierwszym krokiem.

Ostatnio szykowałem witrynę dla jednej z warszawskich parafii. Ksiądz proboszcz był poważnie chory i podczas moich prac przebywał w szpitalu. Lekarze nie pozostawili złudzeń – to były ostatnie tygodnie Jego życia. Przed Świętami Bożego Narodzenia zeszłego roku proboszcz odszedł do Pana. Uruchomiłem na prośbę wikarego tej parafii na stronie księgę kondolencji. Parafianie oraz Ci wszyscy, którzy przy różnych okolicznościach poznali dobrego proboszcza dziękowali oraz obiecywali modlitwę za zmarłego. Napisał też Jerzy:

„Dziś na pięknej i wzruszającej Mszy Świętej pożegnałem Ciebie Księże Proboszczu.
Nigdy nie zapomnę Twoich dobitnych, mocnych i jednocześnie krótkich kazań – nigdy nie chciałeś, aby Twoi parafianie szli na łatwiznę w życiu świeckim i w życiu duchowym. Nie zapomnę też widoku Księdza Proboszcza na rusztowaniach razem z robotnikami, pamiętam też, jak usłyszałem na Mszy apel o zmniejszenie ofiar na tacę, ponieważ wszystkie roboty w Kościele zostały ukończone. I wreszcie ten ciepły, serdeczny uśmiech przy zbieraniu na tacę skierowany do każdego bez wyjątku…”

To dobro, które zauważamy w murach świątyni powinniśmy wykrzyczeć na dachu. Drodzy Księża, dajcie nam taką możliwość także w sieci, a będziemy to robić.

Co możemy robić?

Odważne korzystanie z pełni możliwości, które daje nam internet naprawdę się opłaca. Jeśli jesteśmy autentyczni i nie obawiamy się tego, że ktoś może nasze działanie skrytykować, zróbmy pierwszy krok. Może się okazać, że krok w nieznane stanie się początkiem bardzo ciekawej przygody, która pomoże nam lepiej poznać parafian, a także stworzyć wirtualną wspólnotę, która przerodzi się w realną grupę spotykającą się w parafialnej salce i chętnie posługującą parafii.

Pozwól, że powiem Ci na koniec o młodym księdzu z Archidiecezji Łódzkiej, znanego chociażby z tego, że organizuje cykliczne Chrystoteki czyli imprezy podczas których jest możliwość oprócz potańczenia także adoracji oraz spowiedzi (w pomieszczeniu obok). Ten Boży Szaleniec to ks. Michał Misiak – jeśli chcesz to obserwuj go na FB i zobacz czym żyje ten człowiek. Nie będę opowiadał jak Pan Bóg i Facebook pomogli mu w organizacji przyparafialnego boiska do gry w bule. Przeczytaj sam:

Post użytkownika Michał Misiak.

Św. Tomasz z Akwinu (fragment wizerunku znajdziecie na górze tekstu) powiedział kiedyś „Trzeba twardo stąpać po ziemi, aby dojść do nieba”. Twardego stąpania po ziemi i uczciwej oceny rzeczywistości życzę wszystkim, którzy korzystają ze współczesnych narzędzi pozwalających dotrzeć do ludzi z Dobrą Nowiną. Internet jest darem, z którego warto korzystać, aby pokazać ludziom Boga. Sami wybiorą czy chcą iść za Nim ale to od nas zależy czy zechcą Go lepiej poznać.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: