Lokter rozdaje nagrody z okazji Dnia Dziecka WordPress – podstawy tworzenia szablonów cz.1


Orange no-limit – jednak są limity


30 maja 2012, 14:57 | Skomentuj! | 11 286

To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Oferta Orange bez limitów pewne limity posiada. Jednemu to nie przeszkodzi w swobodnym korzystaniu z promocyjnego abonamentu. Innego zirytuje. Ja jestem ten drugi.

Chyba starzeję się, bo coraz więcej spraw mnie irytuje. Tym razem padło na jedną z największych sieci komórkowych w Polsce – Orange. Postanowiłem skorzystać z usługi no-limit do Orange i darmoweych minut do wszystkich sieci, wszystko to w atrakcyjnym abonamencie w wysokości 44 zł. z groszami. Przed decyzją o przejściu z karty na abonament sprawdziłem czy nie będę bardzo stratny. BOK Orange spisał się na medal informując o zasileniach konta z ostatnich kilku miesięcy. Okazało się że niewielka dopłata do środków jakie aktualnie przeznaczam na telefon wystarczy, żeby skorzystać z promocji. Poza tym abonament zaczął być dla mnie wygodniejszą opcją, ponieważ nie muszę myśleć o doładowaniu konta, kiedy kończą mi się na nim pieniądze. Wystarczy że opłacę fakturę raz na miesiąc i mam fajrant.

Problemy zaczęły się na samym początku, w momencie przyjścia do salonu. Ponieważ miałem numer w Orange i chciałem zachować nr przechodzą jednocześnie na abonament, dlatego musiałem dopełnić pewnych formalności. Jedną z nich było opróżnienie konta na telefonie na kartę. Zaproponowano mi przesłanie tych pieniędzy na inny numer, z czego skorzystałem. W taki sposób zostało mi kilkadziesiąt groszy na koncie, co nie stanowiło żadnego problemu, bo przecież zaraz miałem korzystać z oferty no-limit. No właśnie … miałem bo po weryfikacji, która przebiegła pomyślnie okazało się, że nie mogę podpisać umowy, bo system Orange ma problemy z nowymi klientami. Wyszedłem z punktu bez pieniędzy na koncie zastanawiając się jak długo potrwa awaria. Następnego dnia skontaktował się ze mną pracownik Orange zapraszając ponownie do salonu na podpisanie umowy. Zgodnie z tym, co mówił, nie było żadnych problemów. Po ponownym przyjściu miałem komplet dokumentów, wystarczyło kilka podpisów i byłem już wolny. Zostałem klientem abonamentowym i od tej pory (no prawie od tej, bo informacja o przejściu na nową taryfę przyszła po ok. 2-3 godz.) zacząłem korzystać z nowej oferty. Napiszę o tym, co mnie zaskoczyło po pierwszym miesiącu korzystania z usług Orange:

– nikt nigdzie nie wspomina o opłacie startowej (50 zł.). Dobrze, że sprzedawca przed podpisaniem umowy mi o tym powiedział i uprzedził, że będzie ona doliczona do pierwszej faktury.
– okazało się, że zostałem pozbawiony czegoś co bardzo lubiłem tzn. Orange On-line. Od chwili podpisania umowy mój plan taryfowy nie pozwala mi podglądać przez internet ile mam środków na koncie, ile wykorzystałem darmowych minut czy MB. Rozczarował mnie ten brak, ponieważ wcześniej pracownik (być może nieświadomy ograniczeń) zapewniał mnie, że wszystkie te informacje będę mógł sprawdzać przez internet. Okazało się, że MB nie mogę sprawdzać wcale, ilość minut owszem mam możliwość sprawdzenia, ale wcześniej muszę się dodzwonić do Orange i zapytać o to pracownika. W internecie nie ma takiej możliwości. Innymi słowy – ponieważ nie chcę czekać kilku minut za każdym razem gdy chcę sprawdzić ilość wykorzystanych minut, Orange na mnie zarobi jeśli przekroczę pakiet 350 min. do wszystkich sieci.
– dostaję irytujące smsy zapewniające mnie o możliwości sprawdzenia faktury/informacji o stanie konta na stronie internetowej (do której dostęp, z racji innej taryfy – mam zablokowany) oraz pod numerem tel. (który najczęściej jest numerem niewłaściwym dla aktualnego planu taryfowego). SMS-y od Orange zamiast informować i pomagać jeszcze bardziej denerwują.

Czy jestem zadowolony z przejścia na abonament? Jasne że jestem. Sprawdziło się to, co przypuszczałem. Dzwonię częściej, nie liczę wygadanych minut. To była dobra decyzja. Zabrakło kilku informacji i modyfikacji smsów sieciowych wysyłanych z automatu do kogo popadnie. Gdyby nie zabrakło Orange On-Line albo chociaż byłbym o tym poinformowany przed podpisaniem umowy, byłbym z usługi bardzo zadowolony.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: