10 najlepszych stron z zasobami dla grafików Okularnicy Google


Prawda w Social Media


01 kwietnia 2013, 22:20 | 1 komentarz | 11 614

Rozwój Social Mediów jest zjawiskiem z jednej strony pozytywnym, a z drugiej w pewnym stopniu niepokojącym. Ludzie są dzięki mediom społecznościowym bliżej siebie, mogą się komunikować mimo dzielących ich odległości. Problem social mediów nie leży w nas samych.

Media społecznościowe na dobre zagościły w naszej rzeczywistości. Z Facebookiem zaczynamy dzień i na Facebooku go kończymy. Ufamy społecznościom do tego stopnia, że jeśli coś wyczytamy to jesteśmy przekonani, że jest to prawda. Sam kilka razy złapałem się na tym, że przekazywałem niepotwierdzone informacje tylko dlatego, bo ktoś z moich znajomych/subskrybentów/followersów to powiedział. Wszystko to ze względu na zaufanie, którym darzymy ten kanał informacyjny.

Ufam Olejnik zawsze i wszędzie

Pewnie Facebook i inne społeczności cieszą się takim zaufaniem, bo z zasady bardziej ufamy naszym znajomym aniżeli obcemu (nawet jeżeli jest to najsympatyczniejszy prezenter w TV). Poza tym w telewizji nie poznajemy życia prywatnego prezenterów w serwisach informacyjnych, a media społecznościowe służą nie tylko wymianie informacji, ale także (a może przede wszystkim) wymienianiu interesujących spostrzeżeń czy też zwyczajnym luźnym rozmowom o tym, co komu leży na wątrobie. Piotr Kraśko nie powie nam podczas Wiadomości jakie dzienniki i tygodniki lubi czytać najbardziej, a Monika Olejnik nie będzie się w „Kropce nad i” dementować pogłoski jakoby miała 500 par butów (prędzej zrobi to w „Super Expressie”). Jasne, że dziennikarze mogą być również dostawcami ciekawych (i osobistych!) treści w sieci – dobrym przykładem jest chociażby Jarosław Kuźniar bardzo aktywny na Twitterze. Takich „Kuźniarów” nie ma wielu, a większość reporterów życiem prywatnym dzieli się jedynie na łamach książkowych autobiografii czy wywiadów z plotkowymi tygodnikami.

Jak bardzo by się dziennikarze nie starali, nie przebiją pod względem zaufania naszego znajomego z osiedla, z którym mamy bezpośredni kontakt. Takiemu znajomemu ufamy bardziej, znacznie bardziej interesuje nas jego życie aniżeli życie gwiazd (swoją drogą ciekawe czy ktoś wykonał badania porównujące zainteresowanie serwisami plotkarskimi przed i po popularyzacji Facebooka w Polsce). Kiedy znajomy udostępni coś na swojej tablicy co jest dość prawdopodobne – przyjmujemy to za pewnik. Jesteśmy mniej wyczuleni na firmy, które szukają furtki do naszych umysłów i portfeli, w momencie kiedy działania firmy opisuje ktoś kogo osobiście znamy.

Antidotum na fejki

Nasza łatwowierność w stosunku do wpisów znajomych jest pożywką dla wirusowych wiadomości, które zawierają kontrowersyjną nazwę i obrazek, w który się dobrze klika. Po otwarciu i polubieniu trafiają one na naszą tablice, piszą za nas głupkowaty komentarz. W ten sposób znajdują się kolejne osoby, które klikają i serwis zaczyna zbierać fanów.

Problemem są także niepotwierdzone informacje, które trafiają do social media, a za nimi niejednokrotnie do TV. To niepokojące zjawisko zmuszające do zastanowienia nad przyszłością mediów społecznościowych. Każde kłamstwo przy pomocy Facebooka i Twittera można rozpowszechnić, a jego wiarygodność będzie mierzona ilością lajków i retweetów. O sprostowanie już trudniej, bo o ile nieprawdziwa informacja, która ukazała się w gazecie mogła doczekać sprostowania w kolejnym wydaniu, o tyle sprostowanie nieprawdziwego obrazka czy statusu przekazywanego przez kilkaset osób poprzez social media wymagałoby przekazaniem wyjaśnienia przez wszystkie te osoby, które poprzednio nieprawdziwą informację przekazały. Ekstremalnym przykładem może być chociażby uśmiercenie Piotra Kaszubskiego, młodego właściciela kliniki medycyny estetycznej.

Prawda na serwisach społecznościowych przeżywa bardzo trudny okres. Czy wraz z rozwojem społeczności będzie miała rację bytu? Czy może zrezygnujemy z przekazywania informacji, a społeczności będą obsypane obrazkami z demotywatorów i kwejka – staną się typowym serwisem rozrywkowym?

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: