Dwa rodzaje anonimowości 10 powodów dla których powinieneś zostać blogerem


Prawo odwetu


30 września 2013, 22:38 | 6 komentarzy | 16 601

Od małego uczą nas, żebyśmy się troszczyli o swoje, a jeśli ktoś nam zrobi krzywdę to mamy prawo mu oddać. Prawo odwetu wpisane jest w naszą naturę. To normalne tak jak walki jaskiniowców o przywództwo w stadzie. Tylko czy ludzie pierwotni mają być wzorem dla naszej moralności?

Na początek zachęcam Was do obejrzenia:

Długo zastanawiałem się jak ugryźć temat. Myślę że warto dokonać wyjaśnienia pewnych terminów.

Nibykrytyka i brak dystansu

Jest taki hejt, który hejtem nie jest. Trzeba odróżnić go od złośliwości, z którą się często spotykamy w sieci. Myślę tu o konstruktywnej krytyce. Nawiązując do filmu: można komuś napisać „Wyglądasz durnie i masz masz gówniany głos” albo „Popracuj nad wokalem i autoprezentacją podczas nagrania”. Jasne że cover w wykonaniu dziewczyny wypada marnie, ale wystarczy napisać o tym w nieco inny sposób, aby zwrócić uwagę na popełniane błędy i zachęcić do pracy. Problem też w tym, że coraz częściej nawet konstruktywna krytyka jest odbierana jako rzucenie rękawicy i atak z otwartą przyłbicą. Wynika to z jednej strony z braku dystansu do siebie, a z drugiej z pragnienia, aby być najlepszym, czasami niestety pomijając drogę, która do perfekcji prowadzi.

Najlepiej komentarz zaczynać od pozytywów jakie się dostrzega w aktywności danej osoby. W ten sposób łatwiej dotrzeć z uwagami. A nawet jeśli pozytywów nie ma, to musimy pamiętać, że komentując artykuł czy nagranie  zawsze po drugiej stronie komputera znajduje się osoba.

YouHejt

Internetowych trolli i hejterów jest w internecie na pęczki. Cóż, głupich nie sieją, sami się rodzą. Do wyładowywania emocji w komentarzach na YouTube czy pod kontrowersyjnymi wpisami na portalach zdążyliśmy się  przyzwyczaić. Komentujący czują się anonimowi, w związku z czym mogą sobie pozwolić na więcej. Zresztą, nawet jeśli komentarze są agregowane z Facebooka i podpisane ich imieniem i nazwiskiem (warto zapytać czy prawdziwym, czy też podanym na potrzeby budowania fikcyjnej osobowości hejtera) to ich jakość jest podobna do tych anonimowych. Nie ma więc reguły.

Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem!

Powyższe wideo nie służy zwróceniu uwagi na internetowy hejt. Sam tytuł „Don’t Retaliate!” sugeruje, że chodzi nie o złośliwości, z jakimi spotkała się dziewczyna, ale o jej odpowiedź. Jeśli sprowokowani komentarzami hejterów zaczynamy bluzgać to nie różnimy się praktycznie niczym od tych osób, które w ten sposób do nas piszą. Ktoś napisał kiedyś: „Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem!” To szczera prawda. Szkoda czasu na dyskusje z hejterami. Trolli też nie ma co karmić. Niekarmione szybko uciekają w inne miejsce, gdzie znajdą „pożywienie”.

My, katole, dodatkowo dodamy – zło dobrem zwyciężaj. Jeśli ktoś bardzo się stara być dla Ciebie niemiły, odpowiedz dobrem. Ciężkie do realizacji, bo od okazywania dobra do miłości nieprzyjaciół niedaleka droga, ale to chyba najlepsze wyjście, żeby przerwać spiralę zła, nawet jeśli to zło miałoby mieć tylko wymiar werbalny.

Jak po kaczce

Jest jeszcze jedna postawa, która jest groźna w odpowiedzi na internetowy hejt. Można twierdzić, że tego typu komentarze spływają po nas, jak po przysłowiowej „kaczce”, a w rzeczywistości w głębi serca przeżywać każde słowo, które pada pod naszym adresem. Dobrze ilustruje tą sytuację zdjęcie główne tego wpisu – dziewczyna ze sztucznym uśmiechem i pętlą zaciśniętą na szyi. Jeśli bluzgi kierowane do nas w komentarzach dotykają nas osobiście i zostajemy sam na sam z jadem, to wcześniej czy później, o ile nie mamy twardej skóry, możemy sobie zrobić krzywdę.

Jak inni sobie z hejtem radzą?

Kominek ma Iwonki, które usuwają komentarze, które nie są dla korzystne dla Króla Blogerów. Andrzej Tucholski pod znaczącym zdjęciem z wdzięcznym napisem „Nie sraj ogniem” opisuje zasady jakimi się warto kierować komentując jego bloga. Paweł Opydo piszę od nieco innej strony – o tym za co można dostać u niego bana. A Ty, czym się kierujesz? Czy jasno określiłeś zasady, które Cię chociaż w pewnym stopniu uchronią od kąśliwych (niesprawiedliwych) komentarzy? Czy masz wystarczająco twardą skórę, żeby zostać blogerem?

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: