Jeśli do escape roomu to obowiązkowo do Sir Locka Nie znaleziono msvcr110.dll – problem z uruchomieniem GOG Galaxy


Gdzie jest Wally czyli o wartościowych perłach na śmietniku i opuszczonych kopalniach pereł


27 stycznia 2016, 11:10 | 8 komentarzy | 17 835

Kojarzycie z TV przerywnik Gdzie jest Wally?. Chłopak w okularach ubrany na biało-czerwono ukrywał się wśród setek ludzi, a zadaniem telewidza było odnalezienie go w ciągu kilku sekund. Nie było to łatwe zadanie, bo przedstawiana ilustracja zawierała ogrom szczegółów. Załóżmy, że Wally symbolizuje wartościowe treści w sieci. Obecnie ze znalezieniem Wally’ego problemu nie ma. Nasz problem polega na tym, że jest ich za wielu.

Tu jest Wally. Ale gdzie się podział czas wolny?

W pracy bardzo często słucham podcastów. Jednym z ulubionych jest Yes Was czyli podcast o technologii z wąsem. Dwa miesiące temu Wojtek i Paweł rozmawiali o bardzo ciekawym zjawisku. Chodzi mianowicie o gromadzenie wirtualnych treści dla samego gromadzenia. Paweł przyznał się do tego, że zgromadził tak dużą ilość ebooków, audiobooków, podcastów, linków, że życia nie starczy aby te materiały przetrawić (jeśli ktoś chce zapoznać się z tym fragmentem to gorąco zachęcam do przesłuchania od 19 min. 50 sek. –  Yes Was Podcast #83). Też tak macie że gromadzicie na potęgę dobra kultury, których nie jesteście w stanie przyswoić?

Zauważyłem, że mam identyczną sytuację. Mój Kindle pęka w szwach od nadmiaru wgranych książek, na pulpicie widnieje katalog „pobrane” gdzie kolekcjonuję treści po które prawdopodobnie nigdy nie sięgnę. Wcześniej był od tego pulpit ale okazał się za mały. Przy pomocy Pocketa zapisuję wartościowe linki ale nie przypominam sobie kiedy ostatnio miałem czas żeby je przejrzeć. Lista seriali i filmów do obejrzenia robi się tak długa, że przestałem je zbierać. Horizon w UPC pozwala mi zapisać do 500 GB materiałów z TV. Owszem, zapisuję, ale dawno nie zdarzyło mi się obejrzeć niczego z zapisanych nagrań.

Impuls konsumowania kultury

Co w takim razie oglądam/słucham/czytam? Najczęściej nie to, co kolekcjonuję. Po książki sięgam wtedy gdy jakaś mnie naprawdę zainteresuje. Czasami wydawnictwo albo autor zwraca się z prośba o recenzję egzemplarza przed korektą. Wtedy po ustaleniu warunków i skończeniu właśnie rozpoczętej książki sięgam po to, co jest mi proponowane i opisuję dla Was na blogu. Filmów praktycznie już nie oglądam, częściej zdarza się sięgać po seriale oglądane po 1-2 odcinkach dziennie. Najwięcej czasu mam na słuchanie podcastów. W pracy między 9 a 18 zazwyczaj udaje mi się wysłuchać kilku odcinków – najczęściej nadrabiam braki, bo podcasty odkryłem stosunkowo dawno. Nie zawsze się da w pracy słuchać, bo jeśli trzeba napisać maila albo się nad czymś poważniej zastanowić to wtedy podcast może rozpraszać. Podcasty nadają się do słuchania podczas długiej drogi autem. To świetna alternatywa dla radia, które chociaż bardzo lubię to reklamy tam puszczane skutecznie mnie zniechęcają do jego słuchania.

Najciężej jest z czytaniem materiałów, które pojawiają się w sieci. Aktualnie subskrybuję kilka newsletterów, których praktycznie nigdy nie czytam. Lubię i obserwuję pewnie z kilka setek stron na FB (sprawdziłem dokładnie ile – okazało się, że jest ich 1108). Niekiedy zapisuję materiały do przeczytania na później. Robię to raz na kilka dni jak znajdę coś naprawdę wartego uwagi to czego chcę wrócić później. I co? Dupa. Nie wracam. Nie mam w ciągu mojego dnia takiego czasu, który byłby zarezerwowany dla tych interesujących materiałów, które w ciągu dnia znalazłem. Facebook i Twitter działają z taką siłą przyciągania, że momentami bezmyślne przewijanie wydaje się lepiej spędzonym czasem aniżeli zagłębianie się w wartościowy, przygotowywany przez kilka godzin artykuł.

Co w tej sytuacji zrobić?

Jeśli podobnie jak ja gromadzisz wartościowe materiały, które zamierzasz kiedyś przeczytać ale nie zorganizowałeś sobie czasu na tego typu aktywność – zrób radykalny krok. To zawsze pomaga.

Zrezygnuj na tydzień z serwisów społecznościowych. Usuń przyklejoną do przeglądarki zakładkę Facebooka, skasuj appkę z telefonu. Jeśli blokuje Cię przed tą decyzją obawa braku kontaktu ze znajomymi (nie ukrywajmy, komunikator FB zastąpił ładnych kilka lat temu u wielu z nas funkcję SMSów) to zamiast Facebooka umieść w zakładce https://www.messenger.com/. Przyłap się na tym, że mimowolnie wpisujesz w pasku adresu faceb… i szybko usuń to co wpisujesz, a następnie wejdź na Pocket albo Twój kanał RSS.

Podejmiesz wyzwanie? Złamiesz stereotyp użytkownika internetu, który nigdy nie czyta całego tekstu do końca, a jeśli czyta to tylko po łebkach? Daj znać w komentarzu czy coś z tym razem zrobimy czy będziemy w dalszym ciągu narzekać na brak czasu?

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: