Jak będzie wyglądał świat za 25 lat? Jeden za wszystkich, nie wszyscy za jednego


Jak bojkotować po katolicku?


20 listopada 2014, 14:34 | 9 komentarzy | 13 389

Co zrobić żeby zwiększyć przed Świętami sprzedaż produktów i nakład czasopism? Wystarczy zaprosić do promocji kontrowersyjną gwiazdę, nagrać promujący homoseksualizm spot albo puścić na rynek napój energetyczny o nazwie Demon. Potem trochę diabelskiego PR-u i skandal gotowy. Katolicy zrobią resztę, a agencja reklamowa będzie zacierać ręce.

Kiedy czytasz te słowa profil na Facebooku „Świątecznych zakupów nie robię w Empiku” zalajkowało pewnie ponad 27 tys. osób. Jeśli nie dotarła do Ciebie informacja o tej akcji to pozwól że szybko wyjaśnię Ci o co chodzi. Jeśli znasz dobrze całą sytuację, śmiało możesz pominąć kolejny akapit.

Święta z Nergalem

Adama Darskiego, skandalizującego współzałożyciela zespołu Behemoth nie trzeba nikomu przedstawiać. Jego stosunek do chrześcijaństwa jest również powszechnie znany. Sympatyzujący ze środowiskami satanistów (dyskusję na temat tego czy jest satanistą czy tylko na takiego się kreuje zostawmy na boku) wokalista został tym razem zaproszony do reklamy Empiku. Wraz z Marią Czubaszek i kilkoma innymi znanymi osobami mieli pozytywnie nastrajać Polaków do robienia świątecznych zakupów.

„O wielkości człowieka świadczy czyn, a nie słowo i uczucie”

Jeśli uznajemy Nergala za wyluzowanego, sympatycznego człowieka, a  Marię Czubaszek za bardzo inteligentną starszą Panią, która zasłynęła w Polsce polska pisarka i satyryk oraz autorka tekstów piosenek to pewnie mamy rację. Adam ze swoimi pomysłami na życie (być może słyszeliście, że zakłada salon fryzjerski „Barberian”) potrafi wzbudzić sympatię, a krótkie dialogi z bloga Pani Pani Marii są naprawdę błyskotliwe, nie wspominając już o jej tekstach piosenek na których wychowało się całe pokolenie. Biorąc jednak pod uwagę całokształt musimy pamiętać także o czarnych kartach ich biografii:

  • Nergal na koncercie w 2007 r. podarł Pismo Święte. Księgę, którą chrześcijanie na całym świecie traktują jako coś więcej niż zbiór mądrości sprzed kilku tysięcy lat. Wierzymy, że Biblia zawiera Słowo Boga. Czytając Pismo Święte jesteśmy przez Niego prowadzeni i znajdujemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania dotyczące codziennych wyborów. Właśnie tą Biblię, która jest dla wielu drogowskazem, Słowem natchnionym przez Ducha Świętego została podarta. Czy trzeba tłumaczyć jaki to był dla chrześcijan policzek? Zwolennicy wolnego wyrazu artystycznego tłumaczą to na swój sposób. Zwykle wszyscy bez względu na to czy wierzący czy nie jesteśmy zgodni co do tego, że wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. Czy darcie Biblii nie jest naruszeniem pewnej wartości setek tysięcy ludzi, dla których to nie była zwykła książka?
  • Maria Czubaszek przyznała się publicznie do dwóch aborcji dokonanych w młodości. Tym samym złamała pewne tabu i wzburzyła opinię publiczną. Zarzekała się przy tej okazji, że nie lubi dzieci i zrobiłaby wszystko, żeby tylko nie rodzić. Według niej aborcja to nic dobrego. Jest za tym, by się dzieci rodziły, ale te chciane. Tylko wtedy jeśli kogoś stać na to psychicznie i finansowo. Tyle się dowiedzieliśmy od niej, a jakie są fakty? Pani Czubaszek dokonała dwukrotnie aborcji. Zabiła dwójkę swoich dzieci, dlatego że jak sama powiedziała w wywiadzie m.in. nie czuła instynktu macierzyńskiego. Uczucia… a mówiliśmy na początku, że „o wielkości człowieka świadczy czyn, a nie słowo i uczucie”.

W tym kontekście należy patrzeć na protest środowisk katolickich. To pewna forma wyrażenia swojego sprzeciwu wobec firmowania Świąt Bożego Narodzenia wizerunkiem Adama Darskiego i Marii Czubaszek. Nie chodzi o ocenę tych barwnych postaci ale o brak zgody na „firmowanie” Świąt ich wizerunkiem ponieważ zacierałoby to ich istotę. Jezus Chrystus, którego narodziny będziemy świętować wkrótce jest Żywym Słowem Boga. W Nim się Słowo Boga wypełniło. To samo Słowo Nergal drze na kawałki podczas jednego z koncertów. Możemy się domyślać , że dla niego to stek bzdur, ale jego osobiste podejście do Biblii nie uprawnia go do jej niszczenia. Podobnie ma się promowanie Bożego Narodzenia przez Panią Czubaszek. Po jednej stronie jest Maryja, wierna Bogu do końca, rezygnująca z własnych planów aby Bożą wolę wypełnić podejmuje decyzję o urodzeniu Syna, który przynosi wszystkim ludziom Zbawienie. Po drugiej Pani Maria, która ma na rękach (czasami trzeba to powiedzieć dobitnie) krew swoich dzieci. Wiem, że porównanie jest skrajne i z pewnością osoba reklamująca świąteczną ofertę Świąt Bożego Narodzenia nie musi być drugą Maryją. Nie popadajmy w skrajności. Jednak czy to właśnie Maria Czubaszek powinna promować Świąteczną ofertę największe i najbardziej rozpoznawalnej sieci dystrybucji dóbr kultury?

Społeczeństwo katotalibów?

Ciągłe protesty nie wpływają pozytywnie na nasz wizerunek. Z kto by się przejmował tym jak nas postrzegają, prawda o Bożym Narodzeniu jest ważniejsza.

Pewnie tak, ale przestając być wiarygodni w oczach ludzi przestajemy mieć wspólną płaszczyznę porozumienia i nie możemy im głosić skutecznie Ewangelii. Tak więc po nastym z kolei bojkocie zostajemy nazwani katotalibami. Postrzegają nas jak awanturników, którzy nie mogą żyć bez walki z instytucją, która w spotach reklamowych zamienia „Boże Narodzenie” na „te wyjątkowe dni” (ostatni podgrzewany bojkot Lidla). A przecież w tym wyjątkowym dniu, którego pamiątkę obchodzimy w Wigilię Chrystus się narodził. Adwent to czas radosnego oczekiwania na Niego, a nie zgryźliwości i wojenek z firmami i markami. Czy nasze przygotowanie przypadkiem nie ma wyglądać inaczej? Warto zadać sobie podejmując bojkot bardzo ważne pytanie: jak nasze działanie ma do słów Chrystusa: «Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali» (J 13, 35)?

Bojkot – poradnik młodego katolika

Golgota Picnic, Agros-Nova i Demon, TVP i promocja homoseksualizmu, TVP i Nergal, Fundacja DKMS i znów Nergal, Lidl  – trochę tych bojkotów mamy już za sobą. Pewnie co aktywniejsi wymieniliby kilka razy więcej. I co z nich wynikło? Pewne postulaty udało się przeforsować. Napój energetyczny Demon znikł ze sklepowych półek, Nergalowi nie przedłużono umowy z TVP. Możemy uznać to za sukces i dobrze przeprowadzoną akcję protestacyjną. Pełna zgoda. Zastanawiają mnie przy tej okazji tylko dwie rzeczy:

  • czy cena jaką zapłaciliśmy nie była większa niż te małe zwycięstwa?
  • czy przypadkiem uruchamianie wielkiej machiny antypromocyjnej nie jest puszczaniem pary w gwizdek?

Skoro już bojkotujemy (a czasami trzeba!) to poniżej macie 5 rad ode mnie jak to robić najlepiej. Rzecz jasna jestem otwarty na dyskusję na ten temat i bardzo jestem ciekaw Twojego zdania. A teraz rady:

  1. Bojkot powinien mieć wymiar wewnętrzny i bardzo namacalny. Zamiast uderzać grupowo w markę można byłoby wyrazić swoje rozczarowanie na serwisach społecznościowych. Większe firmy korzystają z narzędzi do monitorowania serwisów społecznościowych. Zatrudniona agencja marketingowa zwykle podejmuje wysiłek żeby ugasić pożary na swoim fanpage’u i podjąć dyskusję z niezadowolonymi klientami. Warto spróbować w ten sposób. Jeśli sprawa jest naprawdę poważna i warto wyrazić zbiorowe niezadowolenie i podjąć bojkot ekonomiczny to niech to będzie bojkot bardzo namacalny. Gdyby osoby które nie robią zakupów dało się przeliczyć na konkretne straty finansowe dla firmy, wtedy bardziej by to zwróciło uwagę na problem. Niestety takie mamy czasy, że liczba protestujących mniej się liczy dla prezesów. Ważniejsze są zyski i straty na koncie.
  2. Zamiast bojkotu zbuduj pozytywny przekaz. Co roku piszemy o tym, że sklepy nastawione na zysk rozpoczynają przygotowania do Bożego Narodzenia zanim zgasną znicze na cmentarzu. Sklepy nie są instytucjami charytatywnymi i jeśli tak robią to znaczy, że im to się opłaca. Budując pozytywny szum wokół sklepów, których właściciele są praktykującymi chrześcijanami zrobimy więcej dobrego i tym samym pokażemy, że nie tylko bojkotujemy. Idealnym przykładem (chociaż związanym z polityką) jest inicjatywa „Rodzina ma głos!” i wydawanie certyfikatów dla Kandydatów Przyjaznych Rodzinie. Gdyby zrobić coś podobnego w ramach przedsiębiorstw, wtedy wspieralibyśmy siebie nawzajem.
  3. Porozmawiaj w cztery oczy. Zwykle inicjatywy Bożonarodzeniowo-Wielkanocne powstają wskutek przygotowań agencji reklamowych działających przy danej firmie. Zanim firma zanotuje straty z powodu Twojego bojkotu spróbuj dotrzeć do agencji przygotowującej niestosowną reklamę i porozmawiać. Jeśli masz znajomych, którzy mają znajomych, którzy znają osobę w agencji odpowiedzialną za wzbudzającą konferencji akcję – skorzystaj ze swoich kontaktów i rozmawiaj. Zapytaj dlaczego w ten sposób agencja postąpiła. Poznaj motyw.
  4. Módl się. Bojkot bojkotem ale po drugiej stronie zawsze jest człowiek. Poznaj jego imię i nazwisko. Ogarnij go modlitwą, nie zapominaj o nim przed Panem.
  5. Przejmij inicjatywę. Polacy dni wolne często spędzają w hipermarketach. Centra Handlowe przedłużają godziny otwarcia tak aby każdy zdążył zrobić świąteczne zakupy. Zamiast narzekać na świąteczny konsumpcjonizm zrób coś, co zaskoczy zabieganych Polaków i pozwoli się zatrzymać. Wyjdź przed szereg. Zorganizuj akcję śpiewania kolęd w Centrum Handlowym. Jeśli jesteś księdzem to wystaw konfesjonał przed świątynią konsumpcjonizmu, jak to zrobił ks. Jacek Stryczek – Prezes Stowarzyszenia WIOSNA. Wyjdź z inicjatywą, bądź zauważony i zadbaj o kontakt z prasą, radiem i telewizją. Daj coś od siebie. To lepsza forma zwrócenia uwagi na istotę Świąt Bożego Narodzenia aniżeli krzyk i protesty.

Poniżej umieszczam nagranie z zorganizowanego 4 lata temu flash-moba. Złote Tarasy, okres tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Zdobyliśmy się na odwagę żeby publicznie wyśpiewać kolędę i przypomnieć o istocie Świąt Bożego Narodzenia. Tego typu inicjatywa wymagała dużego wysiłku ze strony organizatorów, ale było warto. Później główni organizatorzy mieli okazję dać świadectwo m.in. w TVN-ie. Było warto.

photo credit: Palinopsia_Films via photopin cc

Jeśli znalazłeś jakąś literówkę, daj mi o tym znać poprzez zaznaczenie tekstu i wciśnięcie kombinacji Ctrl+Enter.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: