Prowadząc przez pierwsze miesiące nowo otwartego bloga możemy dojść do wniosku, że formuła, którą mieliśmy w głowie nie działa. Miały być intratne współprace, prestiż i sława, życie w formacie glamour, a jest dużo pracy przy pisaniu nowych tekstów i kac moralny w momencie, kiedy dawno niczego nie opublikowaliśmy.
Ostatni wpis pt. „Przepraszam, że nie pisałem – obiecuję się poprawić”
Na tym etapie większość blogerów kończy swoją przygodę z publikowaniem do sieci. Jedni mówią o tym „słomiany zapał”, inni wspominają o lenistwie, a mi się wydaje, że to właśnie ta rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami, a rzeczywistością sprawia, że tak wiele blogów zawiera dosłownie kilka wpisów. Czasami w trwaniu przy blogu „przeszkadza” zmiana stylu życia: znalezienie pracy, pojawienie się w rodzinie dziecka. Jasne, że łatwiej jest pisać, kiedy się nie pracuje albo nie ma się dziecka na karku, ale dla chcącego nic trudnego. Jeśli kiedykolwiek zafiksujecie się na punkcie wytworzonej w głowie wymówki „tego się nie da ze sobą pogodzić – muszę skończyć blogować” to zastanówcie się, czy gdzieś przypadkiem nie przelatuje wam czas przez palce i czy nie moglibyście z niego skorzystać aby wrócić do regularnego pisania.
Po czym poznać blogera, który najprawdopodobniej napisał ostatni wpis? Po tym, że przeprasza, że tak długo się nie odzywał do swoich czytelników i obiecuje, że to się zmieni. Teraz ma więcej czasu i z pewnością będzie pisał regularnie o ile Ty – czytelniku – zechcesz go czytać. Problem polega na tym, że tego typu wpisów nikt nie czyta i mało kto go skomentuje. Bloger może uznać to za totalną porażkę i całkowicie się zniechęcić. A to wszystko da się odkręcić w jeden prosty sposób. Wystarczy być w grupie albo mieć zaufanego blogera/blogerkę, która będzie wsparciem w chwilach zapaści pisarskiej i intelektualnej.
Nie należę do grup, bo to kółka wzajemnej adoracji
Największą obawą przed należeniem do grupy jest zaszufladkowanie i uważanie, że grupy to kółka wzajemnej adoracji zamykające się na czytelników. Nie mówię, że tak nie może być ale wiele grup takich nie jest. Jeśli masz podobne obawy to może – zastanawiam się głośno – nie dlatego, że grupa zamyka Cię na innych, ale dlatego że źle się czujesz między ludźmi i wolisz się na nich zamknąć licząc że sam sobie z wszystkim najlepiej poradzisz?
Kółko wzajemnej adoracji to przestrzeń do której żaden świadomy człowiek należeć nie chce. Słodzenie sobie na każdym kroku tak, że można polać klawiaturę lukrem, żeby się lepiej pisało, bombardowanie miłością – to wszystko nosi znamiona sekty. Łagodniejszą wersją takiego kółka (nie sektą) jest grupa, w której każdy się klepie po plecach, wszystkim jest miło i przyjemnie, ale brakuje uczuć z drugiej strony szali (konstruktywnej krytyki, złości, rozgoryczenia itp.), bez których wrażenia z uczestnictwa w takiej grupie nie są pełne.
Nasz wewnętrzny kompas nie pozwoli na dołączenie do grupy, w której będziemy się czuli źle. A nawet jeśli ktoś nagle zacznie wydawać dziwne okrzyki w stylu „ops/ops”, „kom/kom”, a na Twoim blogu pojawią się wymuszone komentarze z cyklu „świetny wpis, pozdrawiam” to będzie znak, żeby się sprawnie ewakuować.
Grupa potrzebna by przetrwać
Uczestnictwo w grupach, które są zdrowe jest bardzo istotnym elementem blogowania. Jeśli spojrzymy na wszystkich topowych blogerów to nie jest wcale tak, że osiągają sukces dlatego, że ich materiały są tak dobre, że same się bronią. Faktycznie dużo pracy wkładają w przygotowanie wartościowych materiałów ale na nic to by się nie zdało gdyby nie inni popularni blogerzy (a także całe grono ich czytelników) pomaga im dystrybuować teksty klikając w społecznościach „udostępnij”. Blogowanie to ZAWSZE praca zespołowa. Zawdzięczamy innym znacznie więcej niż przypuszczamy. Trzymanie sztamy z właściwymi ludźmi to – oprócz umiejętności pisania i „sprzedaży” swoich tekstów – jeden z ważniejszych elementów układanki, którą nazywamy prowadzeniem bloga.
Do jakich grup – moim zdaniem – warto należeć:
Mocna Grupa Blogerów – elitarna grupa zrzeszająca osoby, dla których blogowanie to misja. Oprócz standardowych cyklicznych akcji zdarza się nam raz na jakiś czas podjąć się wspólnie jednego tematu społecznie pożytecznego. Wyróżnia tę grupę strona internetowa, przez którą zapisują się nowi członkowie. Strona jest agregatorem naszych wpisów, zawiera sylwetki należących do grupy blogerów oraz produkty, jakie oferują.
Jak zrobić wpis na bloga, żeby czytelnika wyrwało z butów – grupa dla tych zwariowanych szaleńców, którzy chcą pisać jeszcze lepsze teksty na bloga. Największą wartością tej grupy są inicjatywy takie jak: wzajemne odpicowywanie sobie wpisów, szereg kreatywnych zabaw i ciągle nowe formaty.
Blogerzy Brainsztormują – grupa, w której blogerowi wannabies mogą wspólnie pomyśleć, jakby tu podbić świat. Warto tam być ze względu na ciekawe rozmowy na temat prawa autorskiego, kwestie techniczne, ale także zapytania o współpracę. Jest tam wszystko o co początkujący bloger chciałby zapytać ale nie wie, gdzie to można zrobić.
Jesteście w jakichś innych grupach, które moglibyście polecić w komentarzach?
O kurcze, dziękuję za polecenie :)
Do pierwszej z tych grup przyciągnęła mnie osoba, a właściwie blog jej założyciela :)
PS. Trzeci link chyba nie działa :(
To ja dziękuję. :)
A co do polecenia to należało Ci się :) Dzielnie walczę o 10 tys. osób i liczę, że podtrzymujesz swoją obietnicę.
PS
Nie wiem od czego to zależne ale u mnie 3 link działa.
Podtrzymuję :)
Trzeci link to zapewne grupa zamknięta i tajna, ja też jej nie widzę, dużo osób poleca, ale wejść do niej mnie, szaraczkowi, nie jest widocznie dane. Jeśli można z polecenia, to może poleć Macieja i mnie? ;)
Poleciłem, teraz czekamy na ruch admina.
Tak, jak piszesz, na to, by blog się kręcił, składa się wiele czynników. Same chęci czasem nie wystarczają i trzeba sytuację wspomóc. Grupy (pod warunkiem, że przychodzą z nich rozgarnięci ludzie, a nie komcio-obsy) się przydają, zawsze to dodatkowy ruch i zawsze znajdzie się w gąszczu osoba, która zostanie stałym czytelnikiem. Poza tym w grupach można znaleźć mnóstwo blogowych perełek, na które pewnie byśmy inaczej nie trafili. :)
Dobra uwaga o tym „bombardowaniu miłością”.
Bardzo dobry tekst. Na szczęście nie przeżyłam zderzenia oczekiwań z rzeczywistością. Ilość blogów jakie czytałam przed rozpoczęcie blogowania jasno wskazywała, że to środowisko nasycone i trudno będzie zabłysnąć. Jeszcze sporo pracy mam przed sobą, ale już wiem że blogowanie jest fajne. Miłego dnia :)
Jeżeli w kółku wzajemnej adoracji jest nasz target to niestety ale musimy tam być, chodź w dużej mierze będą to puste wizyty, jednak fakt – na początku warto uczestniczyć w różnych grupach (nawet tych słabych spamowych kom/kom) choćby po inspiracje i impuls do napisania czegoś lepiej. Przynajmniej ja tak robie na mało istotnym fake koncie fb ;)
Kamil a czy w Poznaniu na konferencji nie było przypadkiem dyskusji na temat grupy Blogerzy Brainsztormują? W pozostałych dwóch już jestem i potwierdzam, że jest wartościowo i kreatywnie. Do tej ostatniej liczę, że mnie zaprosisz, bo nie da się do niej dostać od zewnątrz. To już naprawdę elita :)
Jeśli w Poznaniu mówiono o BB to nie przy mnie :)
Chętnie Cię zaproszę tylko musimy być w znajomych.
Edvin o tym mówił. To pamiętam, bo po jego wystąpieniu zrobiło się na sali bardzo ciekawie.
Daj spokój. Ja po 9 latach doszedłem do wniosku, że poszedłem w stronę całkiem do dupy. I teraz zastanawiam się, czy coś zmieniać, czy kolejny raz sobie odpuszczać.
O obs/obs i kom/kom, jak wiesz, sam niedawno pisałem. I chociaż należę do kilu grup wzajemnej adroacji, to jest to ostatnia rzecz, o jaką bym poprosił.
Ale czy blogowanie to praca zespołowa? I tak i nie. Myślę, że to zależy o czym i dla kogo się pisze. Oczywiście publiczność jakoś trzeba zebrać, ale często tematyka tych grup nijak nie pasuje do naszej. I czasami napisanie u kogoś komentarza (czwartki na MGB) jest niesamowicie trudne. Ja na palcach jednej ręki mogę wymienić tych blogerów u których jestem w stanie napisać coś sensowniejszego niż „fajny wpis, zapraszam do mnie”. Dlatego często komentuję u zupełnie innych osób, niż te, które komentują u mnie.
Nie znam ostatniej, pierwsze dwa zaś kojarzę. Chyba nawet do nich należę. :)
Kiedyś zastanawiałem się, czy warto należeć do takich grup i myślę, że tak. Bo ważne jest budowanie kontaktów. Bycie samotną wyspą w internecie bywa czasem kuszące, ale nie oszukujmy się – taka wyspa szybko utonie.
O proszę. Zaprosisz mnie do tej ostatniej? Bo chyba tajna jest :D a gdzieś już o niej słyszałam.
Dobre spostrzeżenie, jeśli chodzi o ten tekst „Przepraszam że nie piszę”. Chyba 95% blogów tak kończy.
Mogę zaprosić tylko musielibyśmy być znajomymi na FB. Jakby coś:
https://www.facebook.com/kamil.lipinski
Jesteśmy we wszystkich trzech. Co nas do nich przyciąga? Wiedza, wymiana doświadczeń.
Te trzy grupy to najlepszy wybór z możliwych. Pierwsza daje społeczność i wsparcie, druga poletko do budowania warsztatu a trzecia zasięg oraz powszechność.
Uważam, że czerpanie z wiedzy innych i zadawanie pytań innym bardziej doświadczonym blogerom to żaden wstyd, jak niektórym się wydaje. To tylko świadczy o nas, że chcemy się rozwijać a nie uważamy się za alfę i omegę blogosfery;) i właśnie dlatego dobrze należeć do jakiejś grupy, w której są ludzie, robiący to co ty i mający inne doświadczenia i wiedzę.
Masz rację. To bardzo dobrze o nas świadczy. :)