Piszę krótko, bo chcę się pochwalić (właściwie nie tylko siebie). Wczoraj z okazji Dnia Dziecka w Traffic Clubie na Brackiej można dostać prezent od Loktera. Jedyne co trzeba zrobić to dwa czekiny w dowolnym miejscu, odpowiedzieć na banalnie proste pytanie i pójść do kasy, gdzie czeka drobny podarunek.
Zachęcony powyższą informacją umieszczoną w newsletterze Loktera przybyłem na miejsce o 12 licząc, że jakaś nagroda dla mnie zostanie. Jak się okazało byłem pierwszą osobą, która się pojawiła. Otrzymałem niewielki pakunek i zostałem poproszony, żeby nie otwierać przed wyjściem, aby nie mieć problemu z ochroną. :)
Po powrocie otworzyłem niespodziankę. Okazało się, że nie ma tam czekolady (na którą miałem wtedy nieskrywaną ochotę) ale jest książka. Dziękuję Lokterze! :)
Kilka godzin później
Jestem po lekturze kilkunastu stron. Nie podaję tytułu, bo nie polecam. Lokterze, dlaczego wraz z Traffic Club’em jako nagrody wręczasz w Dzień Dziecka książki, które są sprzeczne zarówno z interesem dzieci, jak i ich matek? Książki z feminoteki są jednym z najgorszych prezentów na ten dzień (i nie tylko na ten!). Wiem że darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, ale w tej kwestii ciężko mi milczeć. Wnoszę o bardziej sensowne prezenty.
I jeszcze dopowiedzenie z ostatniej chwili: książki wybierał Traffic Club. Lokter jest niewinny.
Co to ten czekin?
Jeśli ktoś chce, żeby mu wyjaśnić ideę Loktera, zapraszam do napisania wiadomości w komentarzu. W miarę moich skromnych możliwości będę próbował napisać o co w tym wszystkim chodzi i jak dołączyć do zabawy.