Przed siódmą #0 czyli crème de la crème spośród wartościowych treści w sieci Nudzi Cię Facebook? Czas na dwa radykalne kroki.


Na bierzmowanie nigdy nie jest za późno


02 marca 2016, 10:12 | 2 komentarze | 25 857

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy wychodziłem niedzielnymi wieczorami z domu i znikałem na 2-3 godziny. Kierowałem swoje kroki do salki przy parafii, gdzie odbywały się spotkania kandydatów do bierzmowania. Przychodziłem tam w charakterze animatora. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego (zdarzało mi się już nie raz prowadzić takie spotkania w grupach młodzieżowych) gdyby nie fakt, że była to grupa dorosłych, którzy przystępowali do tego sakramentu w nieco późniejszym czasie. Niektórzy 5 lat później niż rówieśnicy, inni 50.

Mimo rozbieżności udało nam się zbudować przestrzeń osób, które dzielą się doświadczeniem wiary, Pana Boga, Kościoła. Frekwencja na spotkaniach była prawie stuprocentowa. Widać było, że jest to istotny punkt w tygodniu. Spotkania wyglądały zupełnie inaczej niż spotkania dla młodzieży, bo kandydaci przyszli na nie z innym bagażem doświadczeń. Kilkanaście lat temu problemem była jutrzejsza kartkówka „z przyry”, zerwanie z chłopakiem/dziewczyną albo nie zrobienie save’ów w wielowątkowej grze i konieczność rozpoczęcia od początku. W starszej grupie życiowe cele i dążenia były diametralnie inne – prawie każdy pracował, wiele osób podnosiło kwalifikacje. Obowiązki zawodowe, kontakt z klientem, monotonia stały się największymi wyzwaniami dnia codziennego, a rozrywka chwilową odskocznią od rutyny.

Spotkania w grupie

Schemat spotkań był stały. Na początku wprowadzenie księdza, a potem spotkanie w grupach. Od początku starałem się budować przestrzeń do rozmowy o wierze. Zależało mi na zbudowaniu środowiska w którym być może pierwszy raz od wielu lat pojawiała się okazja aby bez skrępowania porozmawiać o Bogu. Sięgaliśmy po Pismo Święte i rozmawialiśmy o przeczytanych fragmentach. Szukaliśmy wspólnie życiowych przykładów pokazujących, że relacja z Bogiem jest podobna do relacji osobowej. A nawet nie podobna, ale taka sama, bo Bóg jest przecież osobą. Poznawaliśmy lepiej Jezusa i staraliśmy się jak najpełniej zobaczyć co takiego zrobił dla każdego z nas.

Nie baliśmy się tematów trudnych i niewygodnych. Podczas spotkania o Kościele rozmawialiśmy o tym co nam się podoba, ale też o tym co nas boli. Byliśmy zgodni co do stwierdzenia, że Kościół to wspólnota ludzi wierzących, a więc nie tylko duchowni czy siostry zakonne ale także my – świeccy. Co prawda mówiąc o grzechach poszczególnych ludzi w Kościele szybko zapominaliśmy o wnioskach do których wspólnie dochodziliśmy. Szczęśliwie we właściwym momencie został dopuszczony do głosu rozsądek:

Hej, przecież przed chwilą mówiliśmy że Kościołem jesteśmy wszyscy. A teraz zrobiliśmy podział na Kościół czyli na „nich” i na „nas”. Uczmy się kochać grzeszny Kościół, bo sami jesteśmy grzesznikami. Módlmy się za siebie nawzajem i się wspierajmy w drodze do nieba, a jednocześnie konfrontujmy swoje działania aby nie okazało się, że ktoś żyje ponad prawem. Zachowujmy się przyzwoicie.

Najtrudniej o Bogu, najłatwiej o człowieku

Im bardziej „ludzkie” tematy poruszaliśmy tym chętniej każdy się wypowiadał. Odniosłem wrażenie, że tym co słabe, ludzkie moglibyśmy mówić godzinami. Ciężej było się przestawić i mówić o Nim, Bogu który stał się Człowiekiem. Gdyby był tylko Człowiekiem – byłoby łatwiej. Tylko wtedy mógłby być jedynie mądrym nauczycielem, którego słowa byśmy recytowali jako mądrości życiowe.

Ale przecież On nie jest tylko mądrym nauczycielem. Jezus przyszedł z większą misją – aby dać nam życie wieczne. Nasz Zbawiciel uczy nas nie tylko jak dobrze przeżyć swoje życie ale pokazuje Ojca. Uczy jak budować z Nim relację. Co więcej, Jezus zapewnia, że kto spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew ma życie wieczne, a On wskrzesi go w dniu ostatecznym.

Modlitwa, sakramenty, Trójca Święta. To były najtrudniejsze tematy na naszych spotkaniach. Ale tak jak wcześniej powiedziałem – trudnych tematów nie unikaliśmy. Staraliśmy się zrozumieć na nowo co ma nam do zaproponowania Kościół. Usiłowałem na własnym przykładzie pokazać w jaki sposób doświadczam Bożego prowadzenia. Dzieliłem się swoim życiem, bo nie potrafię mówiąc o Panu Bogu pozostać teoretykiem. Niejednokrotnie brakowało mi słów by opisać Bożą rzeczywistość. Za każdym razem związane były z przełamywaniem lenistwa i świadomości własnej nieporadności.

Spotkania były dla mnie doświadczeniem szczególnie istotnym. Dając coś od siebie, otrzymywałem znacznie więcej. Jestem przekonany o tym, że moja grupa przyjmując sakrament bierzmowania otrzyma Ducha Świętego, który będzie ożywiał ich wiarę. Modlę się, aby doświadczyli Boga żywego i potrafili słowem i czynem świadczyć o Nim w pracy i domu.

Was też proszę o modlitwę za całą grupę – młodych i dorosłych. Bierzmowanie już za 10 dni.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: