Duży może więcej ale w grupie siła – Weekend Księgarń Kameralnych Drukarki miejskie – Zeccer i druk bezpośrednio ze smartfona


Nagonka na Ewę Chodakowską po opublikowaniu życzeń świątecznych


17 kwietnia 2017, 23:57 | 6 komentarzy | 33 395

Chyba wszyscy już słyszeli o życzeniach świątecznych Ewy Chodakowskiej, które wywołały w internecie prawdziwą burzę. Negatywne komentarze na temat otwartego przyznania się do wyznawanej wiary trenerka nie pozostawiła bez komentarza. W ciągu tych kilku świątecznych dni została okrzyknięta wzorem do naśladowania przez chrześcijan i była cytowana w Kościele oraz hipokrytką robiącą z fanpage’a kazanicę pełną katolickiego bełkotu. Ehh… czy my zawsze musimy się pokłócić o coś lub kogoś w Święta?

Krzyż i Jan Paweł II punktem zapalnym

Jeśli znasz całą historię to możesz od razu przejść do kolejnego akapitu.

Wszystko zaczęło się od tego wpisu:

Kilka dziewczyn obserwujących Ewę zaczęło ją krytykować za brak zaangażowania w sprawy kobiet oraz zarzucać, że z jej strony na Facebooku zrobiła tubę do przekazywania katolickich kłamstw. Niektóre komentarze były pisane w przyjacielskim tonie i pomiędzy wyrazami szacunku do tego, co robi Ewa znalazły się próby przekonywania jej aby odpuściła sobie temat wiary. Inne wprost wzywały do tego, by trenerka „otworzyła oczy” i porzuciła swoje przekonania.

Ewa Chodakowska reagowała osobiście na każdy krytyczny komentarz. Napisała m.in.:

Moja wiara jest częścią mnie.. to jaka jestem, to jaką mnie lubisz i szanujesz, jest w dużej mierze wynikiem wiary w jakiej zostałam wychowana i w jakiej trwam.. Robię wszystko żeby traktować innych tak jak sama chciałabym być traktowana.. Nie oszukuje, nie zazdroszczę, nie oczerniać… Szanuje ludzi!! Kocham ludzi.. życzę wszystkim jak najlepiej!

(…) Jesteś tutaj dlatego, bo właśnie jestem taka.. uwierz mi, nie tylko dlatego ze robię przysiady i pije zielone koktajle… Jestem dobra dla ludzi i udowadniam ze będąc dobrą i uprzejmą dla innych, można osiągnąć w tym dziwacznym świecie sukces.. Zauważ, ze nie narzucam się ze swoją wiarą.. ale nie zamierzam się z nią chować, czy się jej wstydzić :) Jestem praktykującą katoliczką .. chodzę do kościoła! Modlę się codziennie przed snem.. A każdego roku w Wielki Piątek – który jest dla mnie wyjątkowym dniem refleksji – mówię o niej otwarcie.. Raz w roku.. Nie zabieraj mi tego.. Nikogo tym nie krzywdzę..

Później trenerka opublikowała jeszcze dwa wpisy. Drugi był konsekwencją pierwszego i pokazywał, że po mroku Wielkiego Piątku przychodzi blask Niedzieli Zmartwychwstania. Ci którzy się spodziewali rozmiękczenia przesłania Wielkanocnego i po cichu liczyli na zajączka oraz pisanki na Facebookowej grafice musieli się srogo rozczarować. Ewa podobnie jak poprzednio pokazała, że najważniejszy jest Jezus Chrystus.

Trzeci wpis będący odpowiedzią na artykuł na portalu plotkarskim był także pewnego rodzaju podsumowaniem tego wszystkiego co działo się w sieci od 14 kwietnia.

Stereotypy wzięły górę

Młoda, ładna i wysportowana dziewczyna nie może wierzyć w Jezusa Chrystusa. Dlaczego? Bo wiara jest zarezerwowana dla starszych babć, które „trzaskają” różaniec, słuchają Radia Maryja i oglądają TV Trwam.

Tak uważa wielu młodych ludzi i niespecjalnie dziwi mnie tego typu podejście do sprawy. Ciągle w wielu środowiskach otwarte przyznawanie się do wiary to obciach. Ponieważ żyjemy w coraz bardziej szczelnych bańkach informacyjnych, dlatego jeszcze rzadziej docierają do nas opinie różne od tych, które sami posiadamy. Raz na jakiś czas następuje zderzenie i konfrontacja przekonań – szczególnie w okresie świątecznym, kiedy katolicy składają sobie życzenia, a niektórym niewierzącym składanie życzeń uwiera.

Co prawda za sprawą wielu innych znanych Polaków, którzy nie wstydzą się wiary jak chociażby Roberta Lewandowskiego, Kuby Błaszczykowskiego, Krzysztofa Hołowczyca czy Kamila Stocha zmienia się świadomość wielu ludzi, jednak stereotypy są na tyle silne, że nie da się nie zwracać na nie uwagi. Spięcia były, są i będą się przydarzały. Wiele jednak zależy od tego w jaki sposób będziemy reagować na tego typu internetowe burze. Czy będziemy raczej ciskać pioruny i dolewać oliwy do ognia? A może okażemy solidarność z atakowanymi, tylko czy to będzie słuszne zachowanie?

W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości…

Siedzę i na spokojnie analizuje sytuacje.. czytam tysiące komentarzy, tysiące wiadomości – wyjątkowo mam mnóstwo czasu – czytam „brawo”, „szanuje”, „gratuluje” i tutaj dziękuje z całego serca za każde z nich!!! .. ale chyba sobie nie zasłużyłam..

Nie zrobiłam niczego, czego nie można by się było spodziewać po praktykującym katoliku..

Moja postawa nie ma nic wspólnego z heroizmem.. nigdy nie kryłam tego kim jestem :) ba! Jestem dumna z tego kim jestem!!

Pewnie, że Ewa Chodakowska nie zrobiła niczego ponad to, co powinien zrobić każdy na serio wierzący katolik. Czy to znaczy że nie powinniśmy okazywać jej wsparcia? Moim zdaniem – dobrze, że pojawiły się pod tymi wpisami setki wyrazów wsparcia, podziękowań, również wśród osób, które nie wierzą ale szanują Ewę oraz jej konsekwencję w wyznawaniu własnych przekonań. Taki odzew oznacza, że nawet mimo różnic szanujemy wiarę i ludzi ją wyznających. Szukamy porozumienia ponad podziałami.

Bardzo cieszy tak duży odzew na posty Ewy, jednak jest też druga strona medalu. Dziewczyny, który krytykowały ją za cytowanie Jana Pawła II i wrzucanie grafiki z ukrzyżowanym Chrystusem są ze środowiska, w którym my jako katolicy się nie sprawdziliśmy. Skoro są ludzie, dla których publikowanie życzeń jest „wrzucaniem katolickiego bełkotu” to nie realizujemy jeszcze w takim stopniu, w jakim powinniśmy przykazania miłości Boga i bliźniego jak siebie samego.  Nie wzięliśmy sobie do serca słów będących mową pożegnalną Jezusa „po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 34) wygłoszoną tuż przed wydarzeniami, które na nowo przeżywaliśmy w ostatnich dniach w Kościele. Może powinniśmy jeszcze częściej wychodzić z własnej strefy komfortu do ludzi, którzy Zmartwychwstałego jeszcze nie poznali? Nie po to by ich na siłę nawracać ale by być obecni wśród nich. Na koniec zostawię Wam fragment ostatniej Drogi Krzyżowej Jana Pawła II – cytat od którego się wszystko zaczęło. Uważam, że stanowi on świetną klamrę dla całej sytuacji i jednocześnie zawiera konkretną wskazówkę dla każdego z nas:

Ecce lignum Crucis in quo Salus mundi bebendit. Venite adoremus”. Słyszeliśmy te słowa w dzisiejszej liturgii. Oto drzewo Krzyża. Słowo-klucz, słowo-klucz Wielkiego Piątku. Wczoraj, pierwszego dnia Triduum sacrum, w Wielki Czwartek, słyszeliśmy „Eccem Corpus Meum. Quod tradetur pro vobis”. Oto moje Ciało, które będzie oddane za was.

Dzisiaj zaś widzimy, jak te wczorajsze słowa się zrealizowały. Oto Golgota. Ciało Chrystusa na krzyżu. Ecce lignum Crucis in quo Salus mundi bebendit. Tajemnica wiary. Tajemnica wiary. Nie mógł wymyślić tej tajemnicy, tej rzeczywistości człowiek. Mógł to objawić tylko sam Bóg. Człowiek nie ma takiej możliwości, by dać nam życie po śmierci. W porządku ludzkim ostatnie słowo należy do śmierci. Słowo, które przychodzi potem, słowo zmartwychwstania, to tylko to, które pochodzi od Boga. Dlatego z tak głębokim przejęciem obchodzimy to Triduum sacrum.

Dzisiaj Chrystus został już zdjęty z krzyża i pochowany. Grób Jego został zapieczętowany. A jutro na całym świecie, w całym kosmosie, w nas wszystkich zapanuje głęboka cisza. Cisza oczekiwania. Ecce lignum Crucis in quo Salus mundi bebendit. To drzewo śmierci, drzewo śmierci, na którym umarł Syn Boży, otwiera drogę do następnego dnia. Środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela. W Niedzielę Wielkanocną usłyszymy słowa liturgii. Dzisiaj usłyszeliśmy: „Ecce lignum Crucis in quo Salus mundi bebendit”. Salus mundi! Na krzyżu. I poprzez krzyż. Zaśpiewamy pojutrze, w dniu Zmartwychwstania: „Surrexit Dominus de sepulcro qui pro nobis bebendit in ligno”. Oto głębia, prostota i głębia Boża tego Triduum paschalnego.

Życzę nam wszystkim przeżywania tego Triduum paschalnego w sposób możliwie najgłębszy. Jesteśmy jak co roku tutaj wokół Koloseum. To symbol. Koloseum jest symbolem. Przede wszystkim mówi nam o czasach minionych wielkiego imperium rzymskiego, które upadło! I o męczennikach chrześcijańskich, którzy tu dali świadectwo swoim życiem i swoją śmiercią. Trudno znaleźć inne miejsce, gdzie tajemnica Krzyża bardziej wymownie przemawiałaby aniżeli to Koloseum. Ecce lignum Crucis. Drzewo krzyża. In quo Salus mundi bebendit. Salus mundi! Salus mundi. Zbawienie świata.

Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: