Mocni w gębie, słabi w działaniu Recenzja „Twitter – sukces komunikacji w 140 znakach” i konkurs


Parafia na Facebooku – kto robi to dobrze


30 grudnia 2014, 22:22 | Skomentuj! | 14 076

Nieczęsto obserwuję strony parafialne na Facebooku. No bo kogo by interesowały ogłoszenia parafialne z Pcimia? Chyba tylko mieszkańców pobliskiego Krzczonowa. Czasami widzę poruszenie w sieci jedną czy drugą parafią i z zainteresowaniem śledzę co wrzucają administratorzy. Niektórzy z nich to prawdziwi Social Media Ninja.

To co, piąteczek? – czytamy na wielu fanpage’ach poważnych firm, które puszczają oko do fanów wrzucając zdjęcia zabawnych kotów albo budując interakcję pytaniami w stylu „co zamierzacie robić w weekend”. Taki katoadministrator mógłby przecież wrzucić zdjęcie rybki i też pisać o „piąteczku”, ale czy zyskałby coś więcej oprócz chwilowego zaangażowania?

Krok pierwszy – założyć fanpage

O ile z portalu Zuckerberga korzystają poszczególne grupy parafialne to parafie są raczej sceptycznie nastawione do tego typu aktywności w sieci. Najczęściej pojawia się przy tej okazji pytanie – kto to będzie prowadził – zamykające dyskusję na temat obecności parafii w najpopularniejszym w Polsce serwisie społecznościowym. Faktycznie jeśli to wiejska parafia gdzie trzon stanowią osoby starsze, a prowadzi ją sam proboszcz to fanpage może nie być najlepszym rozwiązaniem. Co innego jeśli w parafii posługuje kilku księży, na mszach dla młodzieży kościół pęka w szwach, a msza z udziałem dzieci jest jedną z najbardziej obleganych.

Barierą w założeniu parafialnego fanpage’a na FB jest strach przed konfrontacją. Tak właśnie, parafie chociaż chyba jeszcze bardziej instytucje kościelne bardzo się obawiają komentarzy na swój temat. Nagonka na Kościół w niektórych środowiskach trwa, nie brakuje osób, którzy zaraz wypomną wszystkie grzechy kościoła nawet jeśli te nie dotyczą tej konkretnej parafii czy kapłana. Nie podoba się też komentującym budzący ich rano parafialny dzwon albo głośna procesja wokół świątyni. W tej sytuacji mam jedną radę. Warto się z tą sytuacją zmierzyć zapraszając również do dyskusji parafian, którym dzwony przypominają o modlitwie albo są zaproszeniem do uczestnictwa w liturgii. W internecie nie jest ważne to, kto ostatni skomentuje i jakie argumenty trafią „na wierzch”. Ważne jest, aby zabrać głos w dyskusji i w klarowny sposób przedstawić swój punkt widzenia.

Krok drugi – być autentycznym

Prowadząc fanpage parafialny nie trzeba być przebojowym. Wystarczy robić swoje (a może trochę więcej zgodnie z ewangelicznym przykazaniem: „Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!”). Wystarczy potem tylko pokazać to światu. To jedyna recepta na pozytywną obecność na Facebooku. Być autentycznym i regularnym w podejmowanych działaniach. Wytrwałość procentuje.

Zobacz koniecznie stronę Parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Miedzeszynie. Odwiedziłem ją ponad miesiąc temu, zobaczyłem, że coś pozytywnego dzieje się na ich Facebooku i stwierdziłem, że zacznę ich obserwować. Od końcówki listopada wielokrotnie mnie zaskoczyli w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ich fanpage to jedna z najlepszych witryn parafialnych na Facebooku jakie przyszło mi obserwować. Zobaczcie sami.

Parafia w Miedzeszynie gotowa na najgorsze śnieżyce.

Oni nawet do starej gnijącej szopy są w stanie dorobić teologię.

Jak lepiej zachęcić do przychodzenia na roraty?

Tradsi słyną z obycia w nowych mediach. To zdjęcie rzuciło cień podejrzenia na administratora fanpage’a. Czy to tradycjonalista – nie wiem. Nawet jeśli to robi kawał dobrej roboty.

Jeszcze jedno zdjęcie z rorat. Każdy lubi kakao.

 

Parafia Matki Bożej Dobrej Rady w Miedzeszynie jest moim faworytem jeśli chodzi o budowanie tożsamości parafii w internecie. Nie wiem kto prowadzi profil ale z pewnością jest to osoba, która czuje się jak ryba w wodzie zarówno w parafii jak i w sieci. A, że kilku apostołów było z zawodu rybakami to pozostając w tematyce rybołówstwa mam nadzieję, że i wy złapiecie haczyk.

 

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: