Szczęśliwa 7-ka wartościowych skrawków kodu z dokumentacji jQuery 5 zupełnie nieprzydatnych gadżetów technologicznych


Więcej niż recenzja. „Skup się. Prosta droga do sukcesu” – Babauta Leo


16 września 2014, 21:14 | 1 komentarz | 12 441

Dzień jak co dzień. Nowy projekt. Odpalam Photoshopa i tworzę stronę główną. Przerywa mi dźwięk smartfona. Powiadomienie. Szybkie spojrzenie na Facebookową tablicę kończy się, jak zwykle, pół godzinną przerwą. Później wpadają maile na które wypada odpowiedzieć. Natychmiast! Wracam do projektu. I tak kilka razy. Pod koniec dnia mam dość.

Nie wypaliłem się. To tylko prokrastynacja.

Dla pełnego obrazu tragedii trzeba wspomnieć o telefonach od klientów, niezapowiedzianych spotkaniach i projektach pojawiających się w tzw. międzyczasie. Drobiazgach z których każdy jest tak samo pilny.

Nie zrozumcie mnie źle. Wcale nie narzekam. Bardzo lubię swoją pracę. Każdy projekt staram się traktować wyjątkowo. Gdybym nie lubił tego co robię pewnie bym zajął się czymś zupełnie innym. Projektowanie stron internetowych sprawia mi dużo satysfakcji, bo po wielu godzinach intensywnej pracy mogę oglądać efekt. Co prawda nie namacalny (czego mi – otwarcie przyznaję – brakuje) ale praktyczny i dostępny dla każdego, kto trafi na witrynę.

Moje zmęczenie wiąże się z dużą ilością projektów, którymi nie jestem w stanie się zająć. Ich nadmiar przynosi frustrację, a zmęczenie psychiczne uniemożliwia sensowne funkcjonowanie w czasie wolnym. Ostatnio odkryłem, że nie jestem skazany na wegetację w tygodniu. Mogę być aktywny zawodowo, a po godzinach wypoczywać w sposób jak najbardziej kreatywny. Kluczem do odzyskania psychicznej formy jest poradzenie sobie z prokrastynacją.

Zmiany na lepsze

Rozpocząłem walkę z rozproszeniami od lektury książki „Skup się. Prosta droga do sukcesu” – Babauta Leo. Właściwie natrafiłem na nią przypadkiem rejestrując się na tydzień za darmo na Legimi. Rejestracja okazała się strzałem w dziesiątkę, bo nie dość że mogłem przetestować całkiem ciekawą bazę e-booków (obecnie czytam nową książkę Kinga – „Pan Mercedes”) to jeszcze zyskałem bardzo dużo sięgając po książkę Babauty.


Skup się.
Skup się. Prosta droga do sukcesu

Książkę skończyłem w weekend 8-10 sierpnia z perspektywą ostatniego tygodnia przed urlopem (nawet niepełnego tygodnia – wolny piątek). Łatwo w tej sytuacji o rozluźnienie z czego zdawałem sobie sprawę. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Cena była wysoka, bo jeśli bym nie skończył zleconych zadań to myślałbym o nich cały urlop. Dla spokoju psychicznego postanowiłem podjąć wyzwane rzucone w książce przez Babautę. Odciąłem się od rozpraszaczy.

W poniedziałek tuż po porannej kawie odpiąłem ikonę Facebooka z przypiętego paska zakładek w przeglądarce. Później wyłączyłem w telefonie firmowym internet. Z mocnym postanowieniem nie wchodzenia na blogi i serwisy informacyjne postanowiłem wytrwać 10 godzin. Nie będę Wam ściemniał, że udało mi się to osiągnąć, jednak samodyscyplina pomogła mi zwalczyć częste odwiedzanie serwisów społecznościowych. Może w sumie 10-20 min. mojej pracy „straciłem” odwiedzając serwisy społecznościowe. Byłem bardzo zadowolony z wyniku.

Okiełznanie social media nie cieszyło mnie tak bardzo jak praca, którą udało mi się wykonać. Zaskoczony efektami postanowiłem kolejnego dnia jeszcze bardziej przykręcić śrubę. W biurze byłem już o 7 i wyszedłem o 18. Zrobiłem jeszcze więcej niż poprzedniego dnia i znów zdecydowanie górowałem nad rozproszeniami. W trakcie pracy zrobiłem sobie przerwę na kawę i ciastko, przy tej okazji postanowiłem przejrzeć ponownie inspirującego e-booka. W tym czasie zadzwoniła klientka z nagłym problemem. Potrzebowała mojej pomocy natychmiast. Wytłumaczyłem, że oczywiście jej chętnie pomogę jeśli tylko będzie mogła poczekać 15 min. Niechętnie ale zgodziła się i pół godziny później problem był rozwiązany, a ja nie przerywając posiłku mogłem cieszyć się chwilą. Piękny stan! Słońce wpadało przez okno i grzało w plecy. Chill-out room cieszył na nowo.

chill-out-room

Miałem poczucie świadomego przeżywania swojego wypoczynku. Polecam każdemu zapracowanemu oderwać się na dłużej od stanowiska pracy i odetchnąć świeżym powietrzem, spędzić czas w miejscu, które się zwyczajnie lubi.

No dobrze, ale co jest takiego inspirującego w tej książce?

Może zabrzmi to jak truizm ale czasami potrzeba usłyszeć o człowieku, który jest zdeterminowany do zmiany swoich zachowań i gotów jest dążąc do tego celu zrezygnować z naprawdę wielu „przeszkadzajek”, aby samemu dokonać zmiany u siebie. Czytając o jego rezygnacji z poczty elektronicznej i skupianiu się na tym co najbardziej go pasjonuje czyli tworzeniu mogłem tylko zazdrościć i naśladować. Oczywiście rzeczywistość weryfikuje tego typu pomysły i jeśli pójdziemy jutro rano do szefa i powiemy, że nie będziemy korzystać od dziś z poczty elektronicznej to nasz rozmówca popuka się w głowę i tego samego dnia zacznie szukać nowego pracownika na nasze miejsce. Można jednak spróbować porozmawiać z prezesem i zaproponować, że pocztę będzie się sprawdzać o określonych porach dnia (przykładowo rano po kawie i przed wyjściem z pracy). Dzięki tego typu zabiegowi zdecydowanie wzrośnie produktywność naszej pracy. Jeśli wasz przełożony pozwoli Wam spróbować i faktycznie będziecie pracować bardziej efektywnie, będzie to klasyczny efekt realizacji strategii win-win. Wy wygracie święty spokój podczas realizacji powierzonych zadań, a pracodawca efektownego pracownika, którego nie będzie chciał wymieniać na nikogo innego.

Podsumowanie

Książka jest niewielka ale zawiera w sobie ładunek energii potrzebny do zmiany nawyków. Gorąco polecam ją każdemu, kto ma dość ciągłych rozproszeń w robocie.

I jeszcze jedno! Przestań szczycić się wielozadaniowością. Jednozadaniowe życie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli prowadzisz jednocześnie kilka projektów to jednocześnie zajmuj się tylko jednym. Podczas projektowania nie przerywaj aby odpisać na maila. Rób swoje. Czy świat nie byłby lepszy jeśli byśmy w jednej chwili zajmowali się tylko jedną czynnością i oddawali jej całe swoje zaangażowanie? Gorąco polecam Wam spróbować, tym bardziej że książka jest dostępna także w abonamencie Legimi 300, który na czas 7 dni jest zupełnie darmowy.

Muszę być wobec Ciebie uczciwy. Podlinkowania do Legimi zawiera linki partnerskie. Znaczy to, że jeśli podejmiesz decyzję o przedłużeniu abonamentu w Legimi (po wygaśnięciu okresu próbnego) to dostanę prowizję od polecenia Tobie tego serwisu. Polecałbym bez względu na program afiliacyjny ale ponieważ jest taka możliwość to chcę ją przetestować i otrzymać chociaż część środków za czas poświęcony przygotowaniu tego artykułu. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.

Tak, sprzedałem się. Jak każdy, kto zarabiał kiedykolwiek jakiekolwiek pieniądze. :)

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: