Każda pandemia kiedyś się kończy. Mam nadzieję, że już niedługo „czasy covidu” przejdą do historii. Jak będzie wtedy wyglądał nasz świat? Spróbuję prześledzić 3 aspekty: gospodarkę, technologię i więzi międzyludzkie.
WARIANT OPTYMISTYCZNY
1) Gospodarka
Kiedy pandemia się skończy, gospodarka będzie w pewnym sensie wyglądać tak jak po wojnie. Albo jak w dniu, w którym w Polsce „skończył się komunizm”.
Sztucznie zamrożona – teraz zacznie się gwałtownie rozwijać. Popyt znowu będzie przewyższał podaż, przynajmniej w niektórych branżach.
Jeśli przeczucie mnie nie myli, najbliższe miesiące będą czasem wielkich okazji i jeszcze większych szans na zrobienie biznesu.
2) Technologia
Pandemia pokazuje już teraz, że całą masę czynności można wykonywać bez wychodzenia z domu i bez tracenia cennego czasu.
Im mniej niepotrzebnego przemieszczania się, zwłaszcza samochodem „w celu załatwienia spraw”, tym czystsze środowisko. To tylko jeden ze skutków zmiany, jaka właśnie się dokonuje.
Nie pomylę się, jeśli powiem, że czeka nas wysyp narzędzi wspomagających pracę zdalną i wspierających życie z dala od cywilizacji.
3) Ludzie
Każda akcja wywołuje reakcję, a wahadło wychylone w jedną stronę – zawsze i bezlitośnie odbija w drugą.
W wariancie najbardziej optymistycznym, ludzie rzucą się sobie w ramiona bez obaw o to, że ktoś sprzeda im pocałunek śmierci.
Będziemy chcieli odzyskać stracony czas i odreagować emocje nagromadzone przez miesiące izolacji. Oj, czuję, że będzie się działo!
WARIANT NEUTRALNY
1) Gospodarka
Powoli będziemy wylizywać się z ran. Ludzie będą wydawać resztki zachomikowanych pieniędzy wyłącznie na to, co niezbędne do przeżycia. Dlatego nie będzie można liczyć na szybki wzrost gospodarczy.
2) Technologia
Wszystko wróci do normy. Serwisy technologiczne znowu napiszą, że czeka nas przełomowy rok 2021, który będzie oczywiście „rokiem mobile”.
3) Ludzie
Załóżmy, że pandemia potrwa rok, czyli do wiosny 2021.
Na salach sądowych mawia się, że „rok to nie wyrok”. Wszystko jednak zależy od tego, kto jest skazany na 12 miesięcy męczarni w atmosferze strachu.
Dla 2-latka – jeden długi rok to aż pół życia.
Dla 10-latka – 365 dni to 10 procent tego, co zdążył już przeżyć.
Dla 20-latka będzie to 1/20, a dla 50-latka – tyle, co nic.
Wniosek wydaje się prosty, choć niekoniecznie prawidłowy: dla najmłodszych pandemia może okazać się doświadczeniem najbardziej traumatycznym. Szczególnie dla tych, którzy otrą się o śmierć swoich bliskich.
WARIANT PESYMISTYCZNY
1) Gospodarka
To, co wypłynęło już na samym początku pandemii, to fakt, jak wiele firm, jak wiele zawodów – jest nam właściwie zbędnych.
Zobaczyliśmy na własne oczy, bez ilu produktów i usług jesteśmy w stanie przeżyć. Nietrudno się domyślić, co to oznacza dla tych, którzy do tej pory wytwarzali te dobra.
2) Technologia
Przestaniemy zauważać, że jako społeczeństwo atomizujemy się na niespotykaną skalę. Pojawią się nowe usługi wychodzące naprzeciw nowym potrzebom.
Jak i czym jednak zastąpić czułość i bliskość, czyli rzeczy, bez których usychamy jak niepodlane kwiaty?
3) Ludzie
Im dłużej potrwa epidemia, tym głębiej wdrukują się w nas nowe schematy działania. Każdemu spotkaniu będzie towarzyszył podskórny lęk. Oczywiście na zewnątrz każdy będzie grał twardziela, który żadnego wirusa się nie boi.
Będziemy przypominać stado jeży, które desperacko pragną się do siebie przytulić, żeby przetrwać zimną noc, ogrzewając się ciepłem swoich ciał.
A jak będzie naprawdę?
Mam nadzieję, że ludzkość zachowa się tak, jak bohaterowie ostatniej sceny filmu „Truman Show”. Kiedy zobaczą, że to już koniec „imprezy”, wzruszą ramionami, przełączą telewizory na inny kanał i wrócą do swoich normalnych zajęć.
Maciej Wojtas
Autor pierwszego w Polsce kursu kreatywnego pisania – adresowanego do katolików
https://maciejwojtas.pl