Świat po epidemii: co czeka zwykłych ludzi? Koronawirus – czy to koniec świata, jaki znaliśmy?


Home office – idylla czy pożar w burdelu?


09 czerwca 2020, 22:46 | Skomentuj! | 147 333

Choć życie powoli wraca do normy, to zewsząd słychać głosy jakoby epidemia koronawirusa raz na zawsze miała zmienić podejście szefów do pracy zdalnej. Home office może się okazać nie stanem nadzwyczajnym ale rzeczywistością, która wkrótce czeka wielu pracowników – bez względu na to, czy mają warunki do pracy zdalnej, czy po kilku miesiącach home office z dziećmi usiłują się nieskutecznie powiesić na pospiesznie założonym przed wideokonferencją krawacie.

Nie mam co narzekać na swoją sytuację. Jestem zdrowy, nie straciłem pracy, nie musiałem zamykać działalności gospodarczej. Zleceń mam na miesiąc w przód, zapytań tyle, że zacząłem pytających odsyłać do zaprzyjaźnionych firm (wszyscy przenoszą się do online’u – ciekawe czemu :) ). Najcięższy okres w pracy mam już za sobą i – jak się pewnie domyślacie – był to czas zamkniętych przedszkoli. Przyzwyczajony do pracy od rana, odznaczając do południa największą ilość zadań, za to z produktywnością równą zero w godzinach wieczornych musiałem przywyknąć do nowych warunków pracy po południu i do skróconego wymiaru godzin.

Nie mówię, że to był zły czas. W pracy faktycznie było ciężko ale edukacja domowa, wspólne przygotowywanie prac (do przedszkola przeniesionego na czas zamknięcia placówek do grupy na Facebooku), spędzanie więcej czasu z synami i cotygodniowe wycieczki w tygodniu do pustego lasu były świetną okazją do zacieśnienia więzi.

Czas lockdownu zbliżył nas do siebie, choć niewątpliwie nadszarpnął relacje małżeńskie, bo pracując z Kasią „na zakładkę” w tygodniu ciągle się mijaliśmy. Teraz, po kolejnym tygodniu otwartych placówek – wszystko wraca do normy. Brakuje mi przedpołudniowego czasu z dziećmi i wspólnych (najlepiej rodzinnych!) wypadów poza miasto, ale mamy nadzieję wkrótce nadrobić zaległości i wesprzeć krajową turystykę spędzając czas poza betonową dżunglą.

Jest niewesoło ale sąsiad ma gorzej

Choć sytuacja osób wychowujących dzieci jest nie do pozazdroszczenia to wcale nie mają najgorzej Ci, którzy pracują w domu z dziećmi na głowie. Najciężej mają osoby, które swojej pracy nie mogą realizować, bo nie mogą przejść na pracę zdalną. Myślę tu o branży hotelarskiej, firmach organizujących eventy i wszystkich, którzy swojego zawodu (choćby w namiastce) nie mogą przenieść do online’u. Prawie 3 miesiące przerwy w pracy nie jest obojętne dla domowego budżetu, a jeśli ktoś nie posiadał poduszki finansowej albo nie załapał się na postojowe to jego sytuacja może być naprawdę ciężka.

W sytuacji, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy nie ma miejsca na licytowanie się kto dostał bardziej po kieszeni. Jako naród potrafimy się zjednoczyć, kiedy na horyzoncie pojawia się wróg albo kiedy spotka kogoś wielka krzywda. Wtedy zazwyczaj stać nas na ludzki gest wyciągniętej dłoni albo stanięcie ramię w ramię. Trudniej jest wtedy, gdy nic szczególnego się nie dzieje. Co prawda pojawiają się w mediach doniesienia o kolejnych przypadkach zakażenia koronawirusem ale większość z nich dotyczy przeważnie ludzi, których osobiście nie znaliśmy. Ponieważ zagrożenie jest niewidoczne (albo cytując klasyka – widoczne jak „ostry cień mgły”) i stosowanie metod zapobiegających zakażeniu (dystans społeczny, maseczki, rękawiczki) nie przynoszą widocznego efektu, szybko możemy się zniechęcić i zaniechać środków bezpieczeństwa.

Lockdown? Nie zauważyłem.

Podczas jednej rozmów ktoś zapytał wycofanego mężczyznę w kraciastej koszuli:

– Jaki był wpływ epidemii koronawirusa na Pana życie?
– Żaden. Nic się nie zmieniło. Jestem z zawodu programistą.

Koronawirus jest wyjątkowo łaskawy dla branży IT oraz … introwertyków. Stereotyp programisty niezbyt często wychodzącego z domu nie wziął się przecież z niczego. Specjaliści od kodu, a szczególnie freelancerzy nie pracujący w biurze, pracują jak do tej pory, z tą jedną różnicą, że nikt nie proponuje im spotkań w celu ustalenia szczegółów realizacji, a wszystkie ustalenia przechodzą drogą mailową i telefoniczną. Jest wygodnie, choć nie zapomnijmy o tym, że introwertycy, mimo to, że powinni czuć się jak ryba w wodzie, także są obciążeni całą sytuacją. Przede wszystkim warto ze sobą rozmawiać, jasno komunikować, że potrzebuję się spokojniejszej chwili w odosobnieniu. Czytelny komunikat pozwoli uniknąć nieporozumień i frustracji.

Przymusowa praca zdalna to idealna sytuacja dla osób, które dotychczas nie stroniły od pracy przed komputerem z wykorzystaniem nowych metod komunikacji. Tym wszystkim, którzy czuli się niepewnie w świecie komputerów i z problemami tej natury chodzili do mądrzejszego kolegi z biurka obok, obecnie nie jest łatwo i wcale się temu nie dziwię. Tym bardziej powinniśmy sobie pomagać – także w takich chwilach – aby każdy mógł realizować zadania, jakie są przed nim postawione.

Koronawirus to gamechanger świata, którego znaliśmy

Jestem przekonany, że miesiące po wynalezieniu szczepionki i unormowaniu całej sytuacji przyniosą świat zupełnie inny aniżeli ten, który zostawiliśmy w 2019 roku. Technologie, które dotychczas były wstrzymywane przez niewielkie zainteresowanie inwestorów nagle dostały skrzydeł. Prasa papierowa będzie umierać jeszcze szybciej, a internet będzie jeszcze bardziej zyskiwał. Praca zdalna, która wydawała się nierealna do realizacji w polskich warunkach, stała się codziennością. Co więcej – okazało się, że wielu lojalnych pracowników realizuje swoje obowiązki w podobnym wymiarze jakby pracowali z biura.

Chciałbym bardzo, aby stan obecny przyzwyczajenia się do pracy zdalnej utrzymał się przez dłuższy czas i aby obecna sytuacja pomogła w powstawaniu bezpiecznych przestrzeni coworkingowych oraz przestrzeni w kawiarniach i bankach, które będą przygotowane dla osób pracujących zdalnie poza biurem. Kto mnie trochę zna, ten wie, że bardziej od Home Office preferuję tryb pracy Without Office, z naciskiem na pracę zdalną poza biurem ale też poza domem. Dzięki temu mogę sprawniej oddzielić przestrzeń pracy od przestrzeni od pracy wolnej. Mam nadzieję, że będzie to wkrótce możliwe i tego typu praca w przestrzeni wspólnej poza biurem spotka się z entuzjazmem pracodawców. Myślicie, że jest to realne?

Jeśli znalazłeś jakąś literówkę, daj mi o tym znać poprzez zaznaczenie tekstu i wciśnięcie kombinacji Ctrl+Enter.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: