Okradłem przypadkiem Żabka Store Świat po epidemii: co czeka zwykłych ludzi?


Dziennik postcovidowy


22 listopada 2020, 22:11 | Skomentuj! | 219 569

Jeśli czytaliście mój pierwszy artykuł na temat marcowej sytuacji na świecie to wiecie, że jego wydźwięk nie był szczególnie pozytywny. Teraz pozytywny jestem całym sobą. Zachorowałem. Pierwsze objawy pojawiły się 12.11 i ponieważ mieliśmy dostęp do testów antygenowych, postanowiliśmy się wzajemnie przebadać. Na moim teście wyszły dwie kreski, co znaczy, że mam covid-19. Mamy się dobrze, choroba potraktowała mnie wyjątkowo łagodnie, a aktualnie przebywamy na domowej kwarantannie.  Ale może od początku.

Kontakt

Pierwsze pytanie jakie pojawia się w momencie, kiedy test wychodzi pozytywny to:

– Od kogo się zaraziłem?

Opcji może być kilka. Może od klientki (pierwszy raz od marca spotkałem się z klientem w 4 oczy!), w sklepie, kościele albo przedszkolu. Zasad dystansu społecznego starałem się przestrzegać, do sklepu i przedszkola nie wchodziłem bez maseczki, choć dezynfekowałem ręce raczej sporadycznie.

Bardziej bolesnym pytaniem było:

– Z kim miałem kontakt w ostatnich 7 dniach od pozytywnego testu? (kontakt czyli min. 15 min w bliskiej odległości lub np. uścisk dłoni)

Tu miałem trochę więcej za uszami, bo spotkałem się z kilkoma bliskimi osobami (na cmentarzu oraz w domu) i w gorączce z bólem głowy przede wszystkim myślałem o tym, żeby oni byli zdrowi i się ode mnie nie zarazili. Wszystkich, z którymi się widziałem rzecz jasna powiadomiłem i poddałem się domowej izolacji okupując najmniejszy pokój – sypialnię. Tu wielkie podziękowania należą się mojej Kasi, która nie dość że zajęła się dziećmi w czasie mojego izolowania się ale też troszczyła się o mnie przynosząc mi posiłki. Wędrówki po mieszkaniu ograniczyłem do minimum: chodzenia do toalety – obowiązkowo w maseczce i dezynfekując wszystko po drodze.

Objawy

Zaczęło się w zeszłym tygodniu w czwartek od gorączki 38,4 st. oraz bólu głowy na który nie pomagały żadne leki. Pierwszej nocy budziłem się kilka razy zlany potem z poczuciem bezsilności. Kolejny dzień, w dalszym ciągu z bólem głowy, jednak tylko ze stanem podgorączkowym dał mi odrobinę wytchnienia. W sobotę i niedzielę czułem się już lepiej i zamierzałem w poniedziałek wrócić do intensywnej pracy. Szybko się jednak okazało (nie wiem czy to w związku z brakiem ruchu i izolacją czy z powodu wirusa), że 2 godziny pracy wystarczą, aby pojawiły się u mnie zawroty głowy. Te pojawiają się coraz rzadziej ale czasami wracają, więc póki jestem na kwarantannie, staram się oszczędzać swój organizm.

Smaku i węchu nie straciłem :)

Dzięki za każdy kontakt, telefony i wiadomości. Nie zawsze mogłem z Wami dłużej rozmawiać, szczególnie w pierwszych dniach, ale dziękuję, że o mnie pamiętaliście w chorobie.

Testy

Na samym początku mieliśmy dostęp do testów antygenowych. Są to szybkie testy, które pozwalają sprawdzić obecność antygenu N wirusa SARS-CoV-2. Wykonując test w dniu pierwszych objawów miałem świadomość tego, że zanim pojawiła się gorączka najprawdopodobniej byłem już pozytywny, choć bezobjawowy (stąd też szczególna troska o bliskich).

Test wyszedł pozytywny i spodziewaliśmy się, że to wystarczy aby trafić do bazy EWP i uregulować sytuację w pracy. Kilka dni dzwonienia (problemem był weekend), pisania maili i dopytywania się dały jeden wniosek. Mimo, iż mam objawy, jestem pozytywny i izoluję się od reszty rodziny według sanepidu zakażony nie jestem (test nie był wykonany przez osobę uprawnioną, nikt nie może wpisać do bazy pozytywnego wyniku – to robi laboratorium). Z jednej strony rozumiem, skala nadużyć pewnie jest tak duża, że ciężko by było, aby sanepid każdy test wykonywany przez osoby nieuprawnione w domowym zaciszu brał pod uwagę. Z drugiej strony szkoda, że mojego pytania przez telefon nie potraktowano serio i usłyszałem przez słuchawkę „dla nas Pan nie jest zakażony”.

Ponieważ stan zawieszenia męczył nas wszystkich, podjąłem decyzję o powtórzeniu testu, tym razem takiego, który da mi 99% pewności wyniku. Tu miałem dwie możliwości:

  • dzwonić po raz kolejny do lekarza rodzinnego, który mógłby mnie na taki test skierować (byłem już wtedy bez objawów więc nie wiem czy skierowanie bym dostał)
  • wykonać możliwie szybko test prywatnie

Wybrałem drugą drogę. W Warszawie całodobowo można wykonać test genetyczny wykrywający koronawirusa RT-PCR m.in. w Corten Medic (być może jeszcze gdzieś ale skorzystałem właśnie z ich usług, być może szybszy wynik i dłuższą kolejkę miałbym w mobilnym punkcie ale te są wieczorami i w nocy zamknięte). Późnym wieczorem w poniedziałek (16.11) wsiadłem do auta i pojechałem w maseczce i rękawiczkach do stacjonarnego punktu na drugim końcu miasta. Tam pobrano mi wymaz z gardła. Po dwóch dniach czekania i braku pewności co dalej (warto dzwonić i upewniać się czy próbka trafiła do laboratorium i czy jest badana) wykonaliśmy ponownie test antygenowy. Ten wyszedł na granicy negatywnego tzn. kreska, która wskazywała wynik pozytywny była ledwo widoczna. A więc to oznaka, że przechorowałem i jestem ozdrowieńcem!

Nie później niż 2 godziny po wykonaniu testu negatywnego pojawiły się na stronie wyniki z laboratorium. To te wyniki sanepid będzie brał pod uwagę. Kolejnego dnia wynik został wpisany do bazy EWP i stamtąd informacja trafiła m.in. do Internetowego Konta Pacjenta. Na nowo wypełniłem formularz na podstawie którego moi bliscy trafili na kwarantannę.

Podsumowując całą przygodę z wykonywaniem testów, jeśli masz wiadome objawy to skontaktuj się telefonicznie z lekarzem pierwszego kontaktu i zapytaj o możliwość wykonania testu. Możesz też wykonać test RT-PCR prywatnie, bez skierowania lekarskiego. Wszystkie inne testy kupione w aptece (nawet antygenowe uznane od 31 października za rzetelne źródło informacji o zakażeniu) i wykonywane prywatnie, nie będą brane pod uwagę i są tylko dla Twojej wiadomości.

Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że testy antygenowe wykonywaliśmy z Kasią wspólnie. Za każdym razem jej wynik był negatywny, więc mimo dzielenia jednego mieszkania wirus nie przeniósł się na nią.

Pozytywny

Posiadając pozytywny i potwierdzony wynik testu na moim Internetowym Koncie Pacjenta po ok. 2 godz. od wpisania mojego wyniku do bazy pojawiła się informacja:

Co istotne, ja nie jestem na kwarantannie, tylko na izolacji. Na kwarantannę trafiają mieszkający ze mną członkowie rodziny. Izolacja liczona jest od otrzymania pozytywnego wyniku testu aktualnie przez 10 dni. Kwarantanna trwa dodatkowe 7 dni dłużej z tego względu, że moja rodzina 10-go dnia mojej izolacji miała potencjalny kontakt z osobą pozytywną, więc oni powinni dłużej unikać kontaktu. Przechlapane.

Aktualnie czuję się dobrze, test antygenowy wyszedł negatywny jednak ponieważ pierwszy nie był brany pod uwagę, dlatego ostatni wykonany również nie będzie przez nikogo uznany, więc siedzimy w domu, izolujemy się od innych, choć już nie zarażam. Bardzo pozytywnym akcentem okresu izolacji domowej był:

– telefon od Pani Dzielnicowej, która powiedziała to co już dobrze wiedziałem i zapewniła, że ostatni dzień kwarantanny kończy się o północy więc o 1 w nocy mogę wyjść z domu

– telefon z obsługi aplikacji STOP COVID i możliwość zgody na przekazanie informacji o objawach, które tam zostawiłem

Infolinia o koronawirusie ze stron rządowych działa dość dobrze tzn. nie trzeba czekać nie wiadomo jak długo na połączenie. Co prawda byłem kilka razy odbijany od jednej osoby do drugiej albo musiałem ponowić rozmowę kolejnego dnia, bo w spornych sytuacjach decydował sanepid, a ten pracuje krócej niż działa infolinia. Mimo to poza jednym przypadkiem spotkałem po drugiej stronie słuchawki człowieka, który chciał pomóc i cierpliwie wszystko tłumaczył.

Wszystkie aktualne informacje znajdziecie na stronie: https://www.gov.pl/web/koronawirus/

Powyższy tekst jest opisem konkretnego przypadku, który miał miejsce w listopadzie 2020 r. a zasady tu opisane mogą w kolejnych miesiącach być zmienione. Jeśli przeczytałeś ten tekst później, zorientuj się wcześniej jakie zasady obowiązują aktualnie.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: